Gargas nie wytrzymała. Żąda od Tuska jasnej deklaracji i grozi procesem
Po kilku dniach milczenia Donald Tusk zabrał w końcu głos ws. ujawnionego nagrania z narady w KPRM kilkanaście dni po katastrofie smoleńskiej.
Były premier jednakże nie odniósł się do sedna ujawnionego nagrania. Postanowił odbić piłeczkę zarzucając partii rządzącej działania polityczne.
"Wykorzystują tragedię smoleńską, by przykryć brudy Obajtka" – napisał na Twitterze były premier. "Można upaść niżej?" – zapytał.
Gagas domaga się wyjaśnień
Oburzenia postawą Tuska nie kryje Anita Gargas. Dziennikarka domaga się od byłego premiera, by ten dokładnie wyjaśnił, co miał na myśli w swoim wpisie. W przeciwnym razie sprawa trafi do sądu.
"Panie @donaldtusk, proszę o natychmiastowe, publiczne wyjaśnienie na TT, czy pisząc "wykorzystują tragedię smoleńską, by przykryć brudy Obajtka" miał Pan na myśli "Magazyn śledczy Anity Gargas". Jeśli tego Pan nie uczyni, czeka Pana proces o zniesławienie. Zajmuję się katastrofą smoleńską od 10 kwietnia 2010 roku, a więc prawie 11 lat - dokładnie tyle samo, ile Pan unikał zajmowania się katastrofą. Nie pozwolę na podważanie dobrego imienia mojego i Zespołu" – napisała na Twitterze.
Nieznane nagranie z narady u Tuska
W programie "Magazyn śledczy Anity Gargas" na antenie TVP 1 zaprezentowano w czwartek nieznany wcześniej fragment narady w Kancelarii Premiera z 23 kwietnia 2010 roku. Jej tematem były kwestie związane z katastrofą smoleńską. Z nagrania można się dowiedzieć, jaki był poziom wiedzy premiera, jakie problemy miał akredytowany w Rosji Edmund Klich oraz jakie konflikty pojawiły się w polskiej ekipie. Klich, polski akredytowany przy rosyjskim MAK wprost powiedział, że nie miał wsparcia ze strony polskiego rządu. Co ciekawe, bezpośrednim powodem nagłej narady był wywiad, jakiego Klich udzielił TVN. Klich stwierdził w nim m.in., że przez błąd polskiego rządu Rosjanie uzyskali przewagę. To rozwścieczyło Tuska.
– Przyleciałem na własną rękę przedwczoraj, bo widziałem, że wszystkie moje próby kontaktu z panem premierem, pierwszy to był 15 kwietnia, kiedy wysłałem, no można powiedzieć, błagalne pismo. Zapewniano mnie, że pójdzie bezpośrednio do pana premiera. Nie wiem, czy pan premier otrzymał, czy nie? Nie miałem zamiaru informować mediów, ale widzę, że nie ma szans na spotkanie, w związku z tym podjąłem ten dramatyczny krok. Czuję na sobie wielką odpowiedzialność za to, co robię. Natomiast w tej mojej pracy nie było żadnego zrozumienia osób, z którymi się kontaktowałem – mówił Klich podczas narady 23 kwietnia 2010 r. – Czy nie stać państwa polskiego na to, żeby wysyłając mnie w taką misję nie zapewnić mi chociażby jednego tłumacza z uprawnieniami tłumacza? Nie wiem, może nie stać – pytał.
– Ze względu na pańską wypowiedź publiczną, byłoby istotne, żebyśmy mieli jasność co do tej pierwszej kwestii, czyli załącznika. Bo pan dzisiaj publicznie zasugerował, że przez błąd polskiego rządu Rosjanie mają przewagę – mówił Donald Tusk, wyraźnie niezadowolony z wywiadu Klicha w TVN. – Jeśli działamy według załącznika 13., to jest wszystko jasno, precyzyjnie określone i nie można wybiegać za tę procedurę. Ja po prostu miałem nadzieję, że w Polsce ktoś oceni to wszystko dobrze i zaproponuje Rosjanom jakieś alternatywne rozwiązanie – odpowiedział Klich.
Wybór procedury badania katastrofy smoleńskiej
W programie przypomniano również, że procedurę badania tragedii oraz śledztwa wybrano bez konsultacji z polskimi prawnikami i specjalistami od stosunków międzynarodowych. – Pan jako przewodniczący komisji, jadąc tam, lecąc do Smoleńska, nie miał wyrobionej opinii na temat tego, na podstawie jakich przepisów międzynarodowych byłoby najlepiej prowadzić dochodzenie? – pytał były premier. – To jest prawda, dlatego, że ja działam w lotnictwie cywilnym. Wiedziałem coś o procedurach natowskich. (…) o tym, że jakieś porozumienie jest chyba z 93 roku, dowiedziałem się od pana ministra Parulskiego – wyjaśniał Klich.
– Świadomość Rady Ministrów i moja po relacji ministra Grabarczyka była jednoznaczna, że z punktu widzenia naszej wiedzy, znaczy władzy resortowej i pańskiej rekomendacji, konwencja chicagowska jest tym, czym będziemy się kierować. I nie słyszałem do dzisiaj, do dzisiaj to znaczy do pańskiego wystąpienia telewizyjnego, nie słyszałem od nikogo – począwszy od pana – jakiejkolwiek sugestii, że istniała możliwość wypracowania formuły prawnej lepszej niż konwencja chicagowska. I dlatego jestem zaskoczony, że sformułował pan ten pogląd w sposób taki drastyczny w wywiadzie telewizyjnym – mówił zirytowany Tusk.
Klich: Czy nie mogę liczyć na trzy minuty rozmowy?
– Czy ja postawiony na tak ważne i zaszczytne stanowisko, ale bardzo odpowiedzialne, czy ja nie mogę liczyć, że przy całym ogromie obowiązków, stresów pana premiera, na 3 minuty rozmowy albo minuta rozmowy w czasie jazdy samochodem. (…) Czy nie stać członka rządy – to nie musiał być pan premier, mógł być pan minister Boni czy inny – na kontakt z człowiekiem, który pracuje tam w stresie, walczy o to, żeby stosunku z Federacją Rosyjską, które… (…) jest szansa, żeby te wszystkie złe chwile przeszły w niepamięć – pytał Klich.