Skład komisji dominikańskiej w sprawie o. Pawła M. może budzić wątpliwości
Komentarz pierwotnie ukazał się na portalu christianitas.org.
Przede wszystkim jest nim osoba przewodniczącego. Tomasz Terlikowski, jako rasowy publicysta reaguje na bieżące wydarzenia, szczególnie te dziejące się w przestrzeni kościelnej z szybkością błyskawicy. Zdążył więc już zareagować i na sprawę o. Pawła M.
Myślę tu przede wszystkim o dłuższym tekście w dodatku “Plus Minus” do “Rzeczpospolitej”, z 27 marca br. Bezkrytyczne relacjonuje tam treści wywiadów dotyczące działalności o. Pawła M. we Wrocławiu pod koniec lat 90., przeprowadzonych przez Artura Nowaka: z prowincjałem o. Kozackim oraz o. Mogielskim w “Gazecie Wyborczej” z 20 marca oraz z ofiarami perwersyjnego zakonnika na portalu Onet.pl. W szczególności bez żadnego komentarza powiela krytyczne i negatywne opinie oraz relacje o postępowaniu ówczesnego prowincjała, nieżyjącego już o. Marcina Zięby. Napomyka, to prawda, również o zaniedbaniach jego następców, w tym o. Kozackiego. Problem w tym, że właśnie tylko napomyka, bez żadnych szczegółów i bez specjalnego animuszu.
Jeżeli wziąć pod uwagę, że stanowisko przewodniczącego Komisji Terlikowski obejmuje na podstawie dekretu wydanego właśnie przez o. Pawła Kozackiego, sprawa jego bezstronności, w którą osobiście nie mam podstaw wątpić, może jednak być poddawana w wątpliwość. Zapowiedź, że od teraz nie będzie się już na ten temat wypowiadał, to zdecydowanie za mało. Wyrażone m.in. w Więzi przez Bartosza Bartosika, ale także przeze mnie, przypuszczenie, że obecne władze polskie prowincji Zakonu Kaznodziejskiego znalazły już winnych i starają się realizować pr-owy plan, a nie rzetelne rozliczenie się z błędów, zostaje tylko wzmocnione.
Drugi niepokojący fakt to powołanie do komisji Sebastiana Dudy. Otóż on powinien być dla tej komisji ważnym świadkiem, być może jednym z najważniejszych, a nie jej członkiem. Od tych bowiem, w takim samym stopniu jak od przewodniczącego, wymaga się bezstronności. Tymczasem Sebastian Duda jest ofiarą o. Pawła M. Tekst Dudy o jego osobistych doświadczeniach z tym zakonnikiem, czytałem z wielkim trudem. To jedno z najbardziej wstrząsających świadectw wyrafinowanego zła, dziejącego się tu i teraz, obok nas. I co najgorsze - pod płaszczykiem dobra. Ale właśnie ten fakt, że Sebastian Duda został skrzywdzony, powoduje, że zupełnie bez jego winy, może patrzeć na sprawę nazbyt emocjonalnie. To przecież jedna z najstarszych zasad działania sądu w naszej cywilizacji: ofiara nie może być sędzią.
Jest jeszcze czas, by zarówno Dominikanie, jak i niektórzy z członków komisji zweryfikowali swoje decyzje dotyczące tak ważnego dla Kościoła procesu.
Piotr Chrzanowski (1966), publicysta, inżynier i marynarz, stały współpracownik kwartalnika "Christianitas".