Domarski o meczu na Wembley: Szansa była ogromna, ale nie mamy reprezentacji
Ma Pan satysfakcję, że przez kolejne lata Pana bramka i Wasz zwycięski remis na Wembley będzie wciąż tym jedynym, czy trochę jest żal, że była szansa na remis i znów mamy porażkę?
Jan Domarski: Szansa była ogromna. Anglicy zagrali bardzo, bardzo słaby mecz. Niestety Polacy zagrali bardzo źle w pierwszej połowie, znów selekcjoner nie trafił ze składem. W drugiej połowie było trochę lepiej. Jednak popełniono błąd przy stałym fragmencie i nie udało się dowieźć tego wyniku. Szkoda, bo Anglicy słabo grali, ale my też nierewelacyjnie. Mamy na początku stratę i jest się czym martwić w kontekście kolejnych spotkań.
Nie rewelacyjnie, to na pewno. Jak ocenia Pan całe zgrupowanie, pierwsze trzy mecze Paulo Sousy – niedosyt, czy trenerowi trzeba dać czas?
No cóż, zapowiedzi były bardzo buńczuczne. Miała być całkowicie nowa jakość, widowiskowa gra, przede wszystkim – minimum sześć, a może nawet siedem punktów, czyli zwycięstwa z Węgrami i Andorą oraz być może remis z Anglią, bądź porażka po ładnej grze. Mamy szczęśliwy remis z Węgrami, gdzie trener nie trafił ze składem i była żenująca pierwsza połowa. Wygraną z Andorą, która była obowiązkiem. I porażkę z Anglikami. Owszem, gra w pewnych momentach mogła się podobać, ale tylko w pewnych momentach. Pierwsza połowa i końcówka drugiej były w wykonaniu Biało-Czerwonych beznadziejne. Mimo to szansa na remis była. Szkoda, że nie została wykorzystana.
W 1973 roku mecz na Wembley był spotkaniem przełomowym. Wcześniej były sukcesy polskich klubów, było olimpijskie złoto i wygrana z Anglią w Chorzowie, ale to tamten mecz przypieczętował awans do mistrzostw Świata, w których Polacy zajęli trzecie miejsce. Biało-czerwoni liczyli się do lat 80., a potem jedynym sukcesem był ćwierćfinał pięć lat temu. Z czego wynika taka przepaść z latami 70.?
Myślę, że inne drużyny zrobiły ogromny postęp – piłkarski, organizacyjny. A w Polsce owszem, możemy się chwalić, że mamy najlepszego piłkarza świata. Możemy mówić, że mamy piłkarzy, grających w doskonałych, topowych klubach, najlepszych ligach. Ale niestety – wciąż nie mamy reprezentacji.