Rodziny ofiar umówione w prokuraturze. Wassermann: Mam nadzieję, że czegoś się dowiemy
10 kwietnia 2010 r. na lotnisku Smoleńsk-Północny rozbił się rządowy samolot Tu-154M z 96 osobami na pokładzie. Zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.
Zgodnie z tzw. raportem Millera Tu-154M zahaczył lewym skrzydłem o brzozę, obrócił się i uderzył w ziemię. Z kolei według ustaleń podkomisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza na skrzydle doszło do eksplozji.
Wassermann: Część rodzin ofiar w prokuraturze
Córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej Zbigniewa Wassermanna – Małgorzata Wassermann komentowała te wydarzenia na antenie Jedynki Polskiego Radia.
Jak stwierdziła, śledztwo prokuratorskie w tej sprawie jest tajne, choć stale pojawiają się "przecieki". – Nie mam nic przeciwko temu, że nie ma jawności, że nie mam bieżącej wiedzy o postępach prac. Teraz jesteśmy wstępnie umówieni, my rodziny w jakieś części, które zgłosiły taką chęć, w prokuraturze. Zobaczymy w przyszłym tygodniu, mam nadzieję, że COVID nam tego nie zablokuje, bo nie zapominajmy o tej szczególnej sytuacji, w której jesteśmy, że o jakiś postępach prac się dowiemy – mówiła Wassermann.
– To nie jest tak, że ktoś nas traktuje w sposób wrogi. Idziemy teraz do prokuratury i mamy nadzieję, że czegoś się dowiemy. Wiemy, że badania w podkomisji trwają – dodała.
Jej zdaniem, ostateczne przyczyny katastrofy zostaną w końcu przedstawione opinii publicznej. – Być może jeszcze poczekamy na tę prawdę, ale jej się dowiemy – oceniła.
"To jest niewybaczalne"
– Mój ojciec i mój prezydent Lech Kaczyński niezależnie od tego, jaki Polak by w ten sposób zginął, na pewno zrobiliby wszystko, by tragedia została wyjaśniona, a ciała należycie wróciły na miejsce. Nie sądziłam, że małość tych ludzi może być tak olbrzymia, że oni pozwolą na bezczeszczenie ciała swojego prezydenta – powiedziała Małgorzata Wassermann w Programie 1 Polskiego Radia.
Gość radiowej Jedynki podkreśliła, że bardzo nisko ocenia wiedzę i działania rządu Donalda Tuska po katastrofie smoleńskiej.
– Mamy XXI wiek, środek Europy, jesteśmy członkiem NATO i co? I zostajemy potraktowani przez Rosjan, tak jak zostaliśmy potraktowani – mówiła. – Przyjęto bardzo szybko taką linię, że Rosjanie sprawnie te plotki poukładają, podadzą nam przyczynę i to, co będą chcieli. To będzie wszystko ładnie opakowane, a my powiemy, że tak rzeczywiście było – tłumaczyła.
– Donald Tusk tutaj jednak bardzo się zawiódł na Władimirze Putinie. Chodzi tutaj m.in. o raport Anodiny, który obrzydliwie uderzał w Polaków i gen. Błasika. Tusk był tym zaskoczony kompletnie. To jest prawdziwa przyczyna tego, że my dalej po 11 latach dalej badamy katastrofę – dodawała.
– Gdyby w smoleńsku nie zginęli ludzie związani z tą opcją polityczną, to wiele środowisk nie milczałoby. Przecież oni w prywatnych rozmowach doskonale zdawali sobie ze wszystkiego sprawę – stwierdziła poseł PiS. – To jest coś, co jest niewybaczalne. Niezależnie od tego czy prokuratorzy wojskowi, Donald Tusk i osoby z jego kancelarii poniosą odpowiedzialność, będą musieli się z tym mierzyć do końca swoich dni – zaznaczyła córka tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna.