"Jeżeli raport podkomisji będzie z takimi konkluzjami jak film...". Prof. Krasnodębski o sankcjach i konsekwencjach
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości prof. Zdzisław Krasnodębski odniósł się na antenie Polskiego Radia 24 do filmu przedstawiającego ustalenia raportu podkomisji smoleńskiej, która od 2016 r. bada przyczyny katastrofy. Jako pierwsza w sobotę wyemitowała go Telewizja Republika, a następnie, tego samego dnia wieczorem – TVP1.
Z filmu wynika, że przyczyną katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku były dwa wybuchy w samolocie, którym leciała m.in. para prezydencka. Świadczyć o tym mająm.in. pozostałości materiałów wybuchowych, charakterystyczne zniszczenia szczątków, ich rozkład oraz obrażenia ofiar.
"Nie wszyscy chcą się zapoznać z faktami"
W ocenie prof. Krasnodębskiego, niektórzy wypierają fakty, które przeczą dotychczasowej wersji katastrofy smoleńskiej. – Nie wszyscy chcą się zapoznać z faktami i chcą wierzyć w to, co komisja Millera przedstawiła. Wbrew oczywistym faktom, które nawet podawano tuż po katastrofie. Np. że kontrolerzy źle naprowadzali samolot – mówił.
Eurodeputowany zwrócił uwagę, że Rosja wciąż nie zakończyła śledztwa i nie oddała wraku, a także że nikt nie został ukarany. – Np. kontrolerzy, których wina była niewątpliwa – przypomniał. – Wyobraźmy sobie, że gdyby to do Polski leciał Miedwiediew i nie zadbano by o podstawowe kwestie bezpieczeństwa. Sytuacja wtedy wyglądałaby zupełnie inaczej – zauważył.
Gość Doroty Kani podkreślił, że jeśli założenia przedstawione w wyemitowanym w sobotę filmie zostaną zawarte również w raporcie podkomisji, Polska zmuszona będzie zmienić swoje działania. –Jeżeli raport podkomisji będzie z takimi konkluzjami jak film który zobaczyliśmy, to nie o wrak będziemy musieli się domagać. Mamy domagać się sankcji i konsekwencji wyciągniętych przez naszych sojuszników wobec państwa, które o coś nie zadbało – podkreślił prof. Zdzisław Krasnodębski.
11 lat od Smoleńska
W minioną sobotę minęło dokładnie jedenaście lat od katastrofy smoleńskiej. 10 kwietnia 2010 r. na lotnisku Smoleńsk-Północny rozbił się rządowy samolot Tu-154M z 96 osobami na pokładzie. Zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.
Zgodnie z tzw. raportem Millera, Tu-154M zahaczył lewym skrzydłem o brzozę, obrócił się i uderzył w ziemię.