Grzesiowski: Źle, że leczenie amantadyną upowszechniono, zanim zrobiono badania kliniczne
O leczenie amantadyną ekspert był pytany we wtorek w TV Republika.
"To jest absolutnie niewybaczalny grzech"
– Przede wszystkim uważam, że stało się bardzo źle, że pomysł na leczenie amantadyną został upowszechniony, zanim przeprowadzono badania kliniczne. To jest absolutnie niewybaczalny grzech. Jeżeli ktoś ma pomysł na jakieś odkrywcze leczenie, powinien przeprowadzić takie badania i upublicznić – powiedział Grzesiowski.
– Mamy w historii medycyny mnóstwo sytuacji, gdy jakiś lek wydawał się skuteczny, a potem okazywało się w badaniach, że jest odwrotnie. Nie wypowiem się na temat amantadyny, ponieważ nie mam żadnych dowodów na to, że ona działa, jak również nie mam dowodów, że nie działa – dodał.
Ekspert mówił, że wie, że niektórzy przyjmują lek w nadziei, że im pomoże. – Byłoby to o tyle nieszkodliwe, gdyby ten lek nie był toksyczny, gdyby nie miał działań niepożądanych. Pamiętajmy, że to lek silnie działający również na układ nerwowy i może dawać poważne objawy niepożądane. Moim zdaniem nie powinniśmy zalecać leku, na którego temat nie mamy pełnej wiedzy – podkreślił.
Amantadyna była w latach 1996-2009 szeroko używana w profilaktyce i leczeniu wirusowej grypy typu A. Obecnie jest stosowana jako lek neurologiczny i podawana pacjentom z chorobą Parkinsona lub stwardnieniem rozsianym. Badania kliniczne, które trwają w kilku ośrodkach, sprawdzą, czy lek może być przydatny w leczeniu COVID-19.
Niedzielski o badaniach amantadyny
Minister zdrowia Adam Niedzielski, pytany we wtorek w radiu Zet, na jakim etapie są badania kliniczne amantadyny i COVID-19 przekazał, że "ma deklarację, że pierwsze wyniki będą mniej więcej w ciągu dwóch tygodni".
– Podjąłem decyzję, żeby jednak zbadać skuteczność stosowania amantadyny, bo tutaj jest dość duża polaryzacja, jeśli chodzi o jej stosowanie – tłumaczył polityk.
– Są jej wyznawcy, nawet można tak powiedzieć. Jest też bardzo duża grupa lekarzy, klinicystów, zakaźników, którzy twierdzą, że tak samo trafiają do nich pacjenci do szpitali, którzy są po amantadynie i również ci pacjenci niestety trafiają pod respiratory i również odnotowywane są zgony – dodał szef MZ.