Przeszukanie u syna Banasia to polityczna zemsta? Jest komentarz premiera

Dodano:
Mateusz Morawiecki, Piotr Gliński, Marian Banaś, Mariusz Kamiński i Jacek Sasin Źródło: PAP / Marcin Obara
Czy przeszukanie w domu syna Mariana Banasia to odwet za raport NIK ws. wyborów kopertowych? Do tak stawianej tezy odniósł się premier Mateusz Morawiecki.

Podczas środowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki został zapytany o przeszukanie w domu syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Czy czynności prowadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne są politycznym odwetem za zapowiadany przez Onet raport NIK w sprawie wyborów korespondencyjnych, które nie doszły do skutku?

– Łączenie ze sobą tych faktów leży wyłącznie w sferze spekulacji. Czynności podjęte przez CBA prowadzone są rutynowo – oświadczył szef rządu.

Morawiecki wyjaśnił, że według jego wiedzy, te rutynowe czynności wykonywane są na skutek zlecenia prokuratury i "w związku z tym odpowiednie organa wykonują tutaj to, co do nich należy".

Przeszukanie w domu syna Banasia

Jak poinformowała w środę Wirtualna Polska, że od rana funkcjonariusze CBA prowadzą czynności w domu syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia – Jakuba Banasia.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że CBA wykonują czynności na polecenie prokurator Elżbiety Pieniążek z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych byłego ministra finansów, a dziś prezesa Najwyższej Izby Kontroli – podała Wirtualna Polska.

"Funkcjonariusze CBA prowadzą przeszukania w kilkunastu lokalizacjach. Czynności są prowadzone w ramach śledztwa dot. podejrzenia składania fałszywych oświadczeń majątkowych przez osobę pełniącą funkcję publiczną" – podał przed godziną 10 rano rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Polityczna zemsta?

Niektóre media, ale także politycy łączą dzisiejsze czynności z zapowiadanym przez NIK raportem ws. niedoszłych wyborów kopertowych z ubiegłego roku.

W trakcie przeprowadzonych czynności kontrolerzy NIK mieli ustalić, ile dokładnie środków przeznaczono na organizację wyborów, które nie doszły do skutku. Wiadomo, że same pakiety do głosowania przygotowane dla Poczty Polskiej, kosztowały 68,8 mln zł. Do tego dochodzą koszty Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych w wysokości 4,5 mln zł. NIK miała również przyjrzeć się podstawom prawnych do podjętych w związku z organizacją wyborów działań.

Według wtorkowej publikacji serwisu Onet, z dokumentów pokontrolnych wynika, że Izba ma dowody stawiające "w trudnym położeniu prawnym" premiera Mateusza Morawieckiego oraz szefa KPRM Michała Dworczyka.

Źródło: DoRzeczy.pl / Media
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...