Żukowska: PO zaczęła tworzyć teorie spiskowe i w nie wierzyć

Dodano:
Anna-Maria Żukowska Źródło: PAP / Leszek Szymański
– Zastanawiam się, czy jest to po prostu polityczna propaganda wynikająca z tego, że Platforma Obywatelska nie jest w tej chwili stroną aktywną. To, że się zaprezentowało na konferencji prasowej jakieś swoje poprawki, jeszcze nie oznacza, że te poprawki się złożyło i ma się co negocjować – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Anna Maria Żukowska, posłanka Lewicy.

Nie milkną echa porozumienia Lewicy z rządem ws. Krajowego Planu Odbudowy. Szczególne mocne słowa padają ze strony polityków KO. Czy Lewica faktycznie „zdradziła swoich wyborców", jak to określił Bartłomiej Sienkiewicz?

Anna Maria Żukowska: Pan Sienkiewicz używa dosyć mocnych sformułowań nie od dzisiaj. Niektóre z nich pamiętamy z jakichś dawnych nagrań. Nie jest to dla mnie zaskoczenie i nie robi to na mnie wrażenia. Wrażenie robi na mnie to, co myślą nasi wyborcy. Nie tylko zresztą nasi, ponieważ żadna z partii nie ma stuprocentowego poparcia w kraju. Wiadomo, że obywatele głosują na różne ugrupowania, ale wszyscy jesteśmy Polkami i Polakami. Niedawanie szansy naszemu krajowi oraz naszym dzieciom, wnukom i prawnukom na duży skok rozwojowy i odbudowanie się po pandemii – to dopiero będzie zdrada Polski i racji stanu. Nasze wnuki będą pytać, dlaczego znowu zarabiają mniej, niż ich koledzy i koleżanki na Zachodzie. A z tym wiązałoby się odrzucenie Europejskiego Funduszu Odbudowy - ze zwiększaniem dystansu do państw zachodniej Europy.

Byliśmy przygotowani na falę hejtu, to było do przewidzenia. To się zdarzało w każdej sytuacji, w której Lewica wychodziła poza ustalony z góry paradygmat polskiej polityki, mówiący, że przywódcą, gospodarzem wręcz, opozycji jest Platforma Obywatelska. Przykładem może być niedawne głosowanie na Rzecznika Praw Obywatelskich, gdzie ośmieliliśmy się zgłosić własnego kandydata, któremu PO odmówiła nawet choćby na komisji pozytywnej rekomendacji, podczas gdy my udzieliliśmy jej również kandydatowi KO i PSL.

Czy zgodzi się Pani z tezą Tomasza Lisa, że Lewica swoją decyzją uratowała partię rządzącą przed utratą sejmowej większości?

To jest jakieś urojenie i nie wiem, skąd ono się wzięło. To teza wyssana z palca, że z powodu jednego głosowania miałby się rozpaść jakikolwiek rząd. Polska polityka zna rządy mniejszościowe, które sprawują władzę nawet po kilka lat, czego przykładem może być rząd Marka Belki. Nawet jeśli partia rządząca traci większość poparcia w Sejmie, to nie oznacza, że nie da się w ogóle rządzić. Prawo i Sprawiedliwość mogłoby rządzić samodzielnie bez swoich koalicjantów, oczywiście szukając poparcia w poszczególnych głosowaniach. Wtedy zresztą byłaby o wiele większa możliwość zmuszenia PiS-u do przeforsowania wielu potrzebnych rozwiązań.

Poza tym, KO ustami Borysa Budki złożyła gwarancję poparcia ratyfikacji Funduszu Odbudowy. Przewodniczący Platformy zapowiedział to podczas posiedzenia Sejmu 3 grudnia, mówiąc, że brak poparcia byłby dramatyczny w skutkach dla Polski. Nie mam pojęcia, co stało się w PO, że zaczęli tworzyć teorie spiskowe i w nie wierzyć. Zastanawiam się, czy jest to po prostu polityczna propaganda wynikająca z tego, że Platforma Obywatelska nie jest w tej chwili stroną aktywną. To, że się zaprezentowało na konferencji prasowej jakieś swoje poprawki, jeszcze nie oznacza, że te poprawki się złożyło i ma się co negocjować. Trzeba jeszcze złożyć je na piśmie, inaczej nie będą one brane pod uwagę, o czym wie każdy polski parlamentarzysta. Na stronie Ministerstwa Rozwoju był też podany termin zgłaszania ewentualnych zmian czy korekt Planu. Platforma pogrzmiała na konferencji prasowej, ale mam wrażenie, że tak naprawdę nie chciała, aby te rzeczy znalazły się w Funduszu, aby móc zarzucić PiS, że nie wysłuchało ich żądań i uzasadnić głosowanie przeciw.

Strajk Kobiet postawił ultimatum Lewicy w tej kwestii. Czy cokolwiek zmieni to w podejściu Pani ugrupowania?

Nie zmieni, ponieważ zgodnie z konstytucją, której przecież także wspólnie ze Strajkiem Kobiet bronimy, mandat posła jest wolny i niezwiązany instrukcjami wyborców. Zastanawiam się, czy kiedy Strajk zdecydował się opublikować oświadczenie o takiej treści, to przekreślił też inne rzeczy, o które wspólnie walczyłyśmy, np. o prawo do przerywania ciąży? Czy to już nie jest ważne? Członkinie OSK są zresztą z posłankami Lewicy we wspólnym komitecie ustawodawczym w tej sprawie. Mamy kontakt ze strukturami lokalnymi Strajku Kobiet i słyszymy głosy, że one się z tym stanowiskiem nie zgadzają.

Czym innym jest głosowanie za tym, żeby systemowo pomóc ekonomicznie wszystkim Polkom i Polakom po pandemii, dać możliwość postawienia gospodarki na nogi i przeprowadzania koniecznych zmian w walce o neutralność klimatyczną, a czym innym jest walka o prawo do przerywania ciąży, bo tej rzeczy nie można było wpisać do KPO, ponieważ jego ramy zostały nakreślone w Brukseli i nie da się tam po prostu umieścić wszystkiego, choćbyśmy chcieli. Tej walki o legalizację aborcji też nie odpuszczamy, ustawa o niej czeka na nadanie numeru druku. Myślę, że Strajk Kobiet trochę się zagalopował, pisząc takie ultimatum, które nas odsądza od przyzwoitości i honoru, mówiąc oględnie. Szanuję to, ale to nie może być źródłem szantażu i nie zmieni naszego stanowiska. Mamy je niezmienne od samego początku, w przeciwieństwie np. do Platformy Obywatelskiej. Wzywaliśmy rząd, aby nie wetował Europejskiego Planu Odbudowy w Radzie Europejskiej. To się udało i można powiedzieć, że rząd nas posłuchał. Zmienianie zdania, że te pieniądze, które w grudniu były potrzebne, nagle potrzebne nie są, byłoby brakiem konsekwencji.

Czy widzi Pani jakieś inne obszary do współpracy z partią rządzącą?

Przy każdej ustawie głęboko się zastanawiamy nad tym jak będziemy głosowali, i oczywiście nie jest tak, że odrzucamy z góry absolutnie wszystkie projekty klubu PiS, zresztą nie robi tak również PO czy PSL. Marzyłabym, aby Prawo i Sprawiedliwość wyciągnęło z zamrażarki ustawę, którą już zaczęło forsować, czyli „Piątkę dla zwierząt". Lewica oczywiście poparła ten projekt. Mam nadzieję, że on wróci, bo jest bardzo dobry, choć oczywiście złożyliśmy do niego pewne ważne poprawki. Kwestia praw zwierząt, która podobno jest bliska sercu Jarosława Kaczyńskiego, na pewno zyska poparcie Lewicy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...