Rosja nie przedłuża akredytacji korespondentowi TVP. To odwet?
"Tak właśnie zaczyna się ostatnia prosta - nie z własnej woli i nie z własnej winy - pora zacząć się pakować. Niestety na tym polega praca korespondenta w Rosji - od nas zależy najmniej. To było wyjątkowych 5 lat, za które jestem niezmiernie wdzięczny" – napisał we wtorek na Twitterze Tomasz Jędruchów.
Odwet za film o Nawalnym?
O powodach takiego obrotu spraw pisze branżowy serwis Wirtualnemedia.pl. Z ustaleń jego dziennikarzy wynika, że korespondent TVP został w ostatnich dniach wezwany przez rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Tam Jedruchów miał usłyszeć, że jego akredytacja dla zagranicznych korespondentów nie zostanie przedłużona.
"Choć nie powiedziano mu tego wprost, z rozmowy wynikało, że są to reperkusje, które Moskwa wdraża za politykę Polski względem Rosji, a zwłaszcza za działania Telewizji Polskiej. Główne zastrzeżenia dotyczyć mają dwukrotnej emisji na antenach TVP filmu Aleksieja Nawalnego o „pałacu Putina”, ale także relacji w programach informacyjnych TVP z niedawnego procesu Nawalnego" – podaje portal.
To jednak nie jedyny powód takiej decyzji rosyjskiego MSZ. Innym ma być emisja filmu Ewy Stankiewicz "Stan zagrożenia", w którym pojawiły się sugestie o winie strony rosyjskiej za katastrofę smoleńską.
TVP bez korespondenta w Moskwie
Akredytacja pozwalająca Jędruchowowi na swobodne przemieszczanie się i dziennikarską pracę kończy się w sierpniu tego roku. Dziennikarz był korespondentem TVP w Moskwie od 2016 roku. Po skończeniu swojej misji w Rosji ma - według ustaleń Wirtualnemedia.pl - wrócić do Polski i będzie kontynuował pracę w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. W związku z faktem, że Rosja ma rozciągnąć decyzję ws. akredytacji na wszystkich dziennikarzy TVP, publiczny nadawca nie będzie już wysyłał nikogo do Moskwy.