"Coś nie pykło". Waszczykowski o sporze Polski i Czech
21 maja Trybunał Sprawiedliwości UE przychylił się do wniosku czeskich władz i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Czechy uważają, że kopalnia ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
Sprzeczne komunikaty
We wtorek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że o efektach rozmowy z premierem Czech ws. kopalni Turów. – Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Czechami wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Czechy zgodziły się wycofać wniosek do TSUE – powiedział szef polskiego rządu.
Słowom Morawieckiego zaprzeczył czeski premier Andrej Babisz informując dziś, że jego kraj nie planuje wycofania z Trybunału skargi na Polskę. – Na nic się nie zgodziłem. Pozew nadal obowiązuje – oświadczył.
Waszczykowski wbija szpilę rządowi
Były szef MSZ Witold Waszczykowski pytany w radiowej Trójce, dlaczego Czechy i Polska nie mogły dogadać się wcześniej, przez co sprawa stanęła na ostrzu noża, odparł: – Mówiąc kolokwialnie, coś tam nie pykło w ostatnich rozmowach.
– Ja nie chcę recenzować kolegów z jednego i drugiego rządu, bo również po stronie Czech można było oczekiwać większej wstrzemięźliwości. Powinni mieć świadomość, że skierowanie tej skargi do Trybunału wywoła dyskusję na temat funkcjonowania UE, polityki energetycznej i tak dalej – dodał Waszczykowski.
Podkreślił jednocześnie, że spotkanie premierów Morawieckiego i Babisza to dobry ruch. – Dobrze, że premierzy łagodzą sytuację. Jest czas w tej chwili, żeby w obu rządach przejść pewną refleksję i zastanowić się, jak to robić po sąsiedzku i nie wywoływać ogólnoeuropejskiej dyskusji – stwierdził były szef MSZ, a dziś europoseł PiS.