"Po pogrzebaniu 600 tys. naszych bliskich, to minimum tego, co możemy zrobić"
"Dopiero zaczynamy wychodzić z pandemii, która już pochłonęła życie ponad 600 tys. matek, ojców, braci, sióstr, małżonków, przyjaciół i współpracowników w samych tylko Stanach Zjednoczonych. (...) Ale nie jest za wcześnie, by powołać niezależną komisję w stylu 9/11" – piszą we wspólnym tekście Menendez i Collins.
Komisja na wzór tej po zamachach 11 września
Jak zaznaczają, komisja powołana przez Kongres po zamachach 11 września 2001 r. przeprowadziła niezależne od bieżącej polityki śledztwo z udziałem ekspertów, naświetlając popełnione błędy i wyciągając wnioski. To samo ma być celem proponowanej komisji ds. koronawirusa.
"Bo pytanie nie brzmi czy, ale kiedy uderzy następna pandemia lub kryzys zdrowia publicznego" – przekonują politycy. Według ich wizji, ciało miałoby zbadać odpowiedź państwa na pandemię na każdym szczeblu, od federalnego do stanowego, a także działania międzynarodowe. Miałaby też znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego mniejszości etniczne zostały w szczególny sposób dotknięte pandemią.
"To minimum tego, co możemy zrobić"
Projekty ustaw ws. powołania komisji zostały złożone w obu izbach Kongresu już w maju. W ubiegłym tygodniu zyskały też poparcie grupy 58 kongresmenów z obu partii z grupy parlamentarnej ds. rozwiązywania problemów. Nie gwarantuje to jednak, że panel powstanie. Według portalu Politico, zwłaszcza wśród Republikanów apetyt na stworzenie nowego ciała śledczego jest nikły - to za ich rządów popełniono największe błędy - wobec czego plan Menendez i Collins powołania niezależnej komisji może skończyć się podobnie do planu wszczęcia niezależnego śledztwa ws. zamieszek na Kapitolu. Tamten plan również miał poparcie części Republikanów, jednak ostatecznie zabrakło do tego 3 głosów republikańskich senatorów.
Mimo to, Menendez i Collins twierdzą, że komisja jest konieczna, biorąc pod uwagę skalę tragedii która pochłonęła wiele więcej ofiar, niż zamachy 11 września.
"Musimy stawić czoła powadze tego momentu, zbadać odpowiedź na COVID-19 i uczyć się na naszych błędach. Po pogrzebaniu 600 tys. naszych bliskich, to minimum tego, co możemy zrobić" – konkludują politycy.