Marsz Mężczyzn pro-life. "Aborcja to też sprawa mężczyzn!"
Stołeczny Waszyngton ujawnił w weekend coraz wyraźniejszy podział w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Z jednej strony ulicami przeszedł marsz „Dumy” LGBT razem z wiceprezydent Kamalą Harris, z drugiej pierwszy w historii całkowicie męski marsz pro-life pod hasłem „Skończmy z mordowaniem naszych nienarodzonych dzieci”.
Katolicki ojciec i katolicki syn
Wśród obrazów z męskiego marszu media społecznościowe obiegło zdjęcie ojca i syna, ubranych w garnitury i odmawiających Różaniec. Mężczyzna na zdjęciu to prezes Instytutu Lepanto, Michael Hichborn.
Marsz Mężczyzn, zorganizowany przez znanego z działalności pro-life ks. Stephena Imbarrato i katolickiego dziennikarza Jima Havensa, zgromadził około 300 osób, które dały wyraz sprzeciwu wobec gehenny masowych mordów dokonywanych na nienarodzonych, od objęcia prezydentury przez Joe Bidena – znów pod auspicjami rządu federalnego.
Manifestacja rozpoczęła się pod kliniką, w której dokonuje się aborcji w późnych miesiącach ciąży, a której lekarz został w 2013 roku nagrany jak odmawia pomocy medycznej zdolnemu do życia dziecku, które przeżyło aborcję. Następnie uczestnicy przeszli pod Biały Dom.
Mężczyźni muszą powstać w obronie kobiet
Przemówienia oraz późniejsze wypowiedzi organizatorów i uczestników skupiły się na roli i odpowiedzialności mężczyzn za powołanie dziecka do życia i późniejszą troskę o jego życie. Jim Havens ostrzegł przed „wpadnięciem w kłamstwo aborcji”. Przestrzegł przed nim również Jeff Joaquin, ojciec, który w przeszłości dokonał aborcji. Jak podkreślił, mężczyźni, którzy partycypują w tej decyzji „nigdy nie będą w stanie uciec” przed jej konsekwencjami.
Ks. Imbarrato porównał współczesnych mężczyzn, zrzucających odpowiedzialność na kobiety, do postawy Adama, który winił Ewę o to, że dała się zwieść wężowi.
- Mężczyźni muszą powstać i stanąć w obronie kobiet, starać się chronić kobiety przed zranieniem i oczywiście chronić najsłabszych, nasze dzieci. (...) Każda aborcja rani kobietę, a mężczyzna bierze udział w każdej aborcji, więc myślę, że przemysł aborcyjny, kultura śmierci, chcą marginalizować mężczyzn i mówić im: „To nie twoja sprawa” – powiedział duchowny.
Brat Pio, franciszkanin pierwotnej obserwancji, zwrócił uwagę na fundamentalną rolę rodziny jako „kościoła domowego” oraz na atak, jaki w lewicowych mediach jest od lat przypuszczany na instytucję ojcostwa. Rolę mężczyzn podkreślił John Hinterlong, przewodniczący Ligi Prawa do Życia, mówiąc: „Mężczyźni są obrońcami, żywicielami, przywódcami. Nie powinni abdykować ze swojej odpowiedzialności, również na rzecz kobiet”.
Prałat wzywa Bidena do pokuty, Amerykę – do czystości
Podczas marszu głos zabrał również ks. prał. Charles Pope, który publicznie wezwał pro-aborcyjnego i nazywającego się katolikiem prezydenta Joe Bidena do „pokuty”. Kapłan wyraził zaniepokojenie „nie tylko o niego, ale o tak wielu urzędników, którzy ryzykują swoje nieśmiertelne dusze. Zostaną osądzeni, a otrzymali wielkie obowiązki”.
- Proszę, posłuchajcie Kościoła, słuchajcie Pana. Chrońcie życie od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. Nie bójcie się. Jest nas tutaj wielu, którzy udzielą wam wsparcia i zachęty – wezwał ks. Pope.
Duchowny zwrócił uwagę, że „85% aborcji dokonywanych jest na samotnych kobietach, co oznacza, że doszło do aktu cudzołóstwa”. „To musi się skończyć. Tak więc my, mężczyźni, musimy zobowiązać się do życia w czystości i musimy wezwać naszych synów do tej samej czystości. Gdyby ten naród zaczął żyć w czystości, 85% aborcji zniknęłoby” – powiedział.