Więziony w Indiach jezuita nie żyje. Przyczyną miał być COVID-19
Indyjski jezuita Stanislaus Lourduswamy, znany jako Stan Swamy, osiem miesięcy temu trafił do więzienia w Indiach, ponieważ prowadził działalność dobroczynną wśród niższych kast społeczeństwa. Na fali stanowych przepisów „anty-konwersyjnych” trafił do więzienia jako mniemany „terrorysta”. 84-letni duchowny zmarł niedługo przed rozprawą, która miała odbyć się w sądzie w Bombaju, a została przełożona ze względu na zły stan zdrowia uwięzionego.
Jezuita został oskarżony przez Narodową Agencję Śledczą o działalność terrorystyczną, wspieranie maoistycznej grupy oraz podżeganie do zamieszek w Bhima-Koregaon w styczniu 2018 roku. O. Swamy zaprzeczył tym oskarżeniom, twierdząc, że nigdy nie był w tej miejscowości. W jego obronie wystąpiło szereg azjatyckich hierarchów i działaczy. Kard. Charles Maung Bo z Birmy porównał „uwięzienie z zimną krwią” o. Swamy'ego do „traktowania wymierzonego Mahatmie Gandhiemu, gdy stanął w obronie praw narodu indyjskiego”.
Prowincjał jezuitów dziękuje za służbę
Wniosek o zwolnienie za kaucją z powodu złego stanu zdrowia (kapłan cierpiał na chorobę Parkinsona) został odrzucony w październiku. Niedawno o. Swamy trafił do szpitala, gdzie zmarł pod respiratorem. Jak podano, przyczyną śmierci miało być zachorowanie na koronawirusa.
„W imieniu jezuitów z prowincji jezuickiej Jamshedpur składam najgłębsze kondolencje członkom rodziny, przyjaciołom, prawnikom, sympatykom i wszystkim, którzy stali przy ks. Stanie Swamym i modlili się za niego w tej chwili próby i cierpienia” – powiedział o. Jerry Cutinha, prowincjał jezuitów w prowincji, w której działał zmarły. Podziękował on o. Swamy'emu za „pracę wśród Adivasów, Dalitów i innych marginalizowanych wspólnot, aby biedni mogli cieszyć się pełnią życia z godnością i honorem”.