Rachoń zwrócił się do pracowników TVN. Ma dla nich propozycję
Projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji wywołał gorącą dyskusję. Opozycja przekonuje, że ma ona doprowadzić do odebrania koncesji TVN. PiS zapewnia, że przepisy mają zapobiec przejmowaniu przez podmioty spoza UE podmiotów w Polsce i wpływaniu na debatę medialną.
W związku z projektem ustawy medialnej zarząd TVN wydał oświadczenie. "Dla TVN najważniejsi są widzowie i ich prawo do rzetelnej, sprawdzonej informacji. To w ich imieniu nasi dziennikarze zadają pytania i od ponad 20 lat patrzą na ręce każdej władzy. W nocy przedstawiono projekt ustawy, którym usiłuje nam się zamknąć usta, a widzów pozbawić prawa do wyboru. Pod pozorem walki z obcą propagandą próbuje się ograniczyć wolność mediów. Nie ugniemy się pod żadnymi naciskami i pozostaniemy niezależni, działając w imieniu naszych widzów" – czytamy w oświadczeniu.
Propozycja Rachonia
Sprawa nowelizacji ustawy była gorąco dyskutowana w dzisiejszym programie TVP. Michał Rachoń podkreślał, że projekt nie zawiera żadnych zapisów, które ograniczałyby wolność mediów.
Dziennikarz jednocześnie zwrócił się z zaskakującą propozycją do pracowników TVN. Rachoń zasugerował im, by stali się udziałowcami w swojej stacji.
– Ta propozycja jest okazją do tego, by dziennikarze stacji TVN stali się udziałowcami. Tak jest w wielu mediach w Polsce. Są prywatne media w Polsce, w których dziennikarze są udziałowcami, pracują w swoich gazetach, w których mają część udziałów, które również posiadają dominujący właściciele – mówił Rachoń.
Jego zdaniem 49 proc. udziałów (o czym mówi ustawa) posiadaliby wielcy inwestorzy, ale dziennikarze mieliby "polską część".
– Koledzy z TVN-u, gorąco was do tego namawiamy – dziennikarzy, z którymi konkurujemy, zwróćcie się do swoich szefów, żeby przekazali Wam część akcji firmy, w której pracujecie. Będziecie pracować u siebie. Będziecie mieć wpływ na to, co się dzieje. Będziecie bardziej wolni. I media będą bardziej wolne. Będziecie mogli na własnych zasadach, tak jak chcecie, krytykować władzę, której nie lubicie, co i tak robicie – mówił Rachoń, wskazując, że na takiej zasadzie funkcjonowała np. "Rzeczpospolita" czy "Gazeta Wyborcza".