Rzecznik rządu: Jesteśmy w stanie przejąć koszulki z napisem "kon-sty-tuc-ja"
– To pokazuje pewną ułomność systemu prawnego UE, że jedna osoba potrafi w dwóch sprawach bardzo ważnych używać środków zabezpieczających w taki sposób, że de facto rozstrzyga już na tym etapie, czy ta sprawa powinna pójść w orzeczeniu w tę czy tamtą stronę – skomentował wczorajszą decyzję pani Rosario Silvy de Lapuerty minister.
- To, co robi TSUE i inne instytucje UE od kilku lat wobec Polski pokazuje, że mamy do czynienia z istotnym konfliktem jeśli chodzi o próbę przechwycenia kompetencji państw członkowskich na poziom UE – dodał w "Kwadransie Politycznym" TVP.
Rzecznik rządu podkreślił, że wszystkie kompetencje, które nie są powierzone Unii Europejskiej, należą do państw członkowskich, a "bez wątpienia taką sprawą jest kwestia organizacji wymiaru sprawiedliwości".
Zaznaczył również, że w pewnym sensie w taki scenariusz wpisuje się Donald Tusk jako przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, która w wielu przypadkach akceptuje działania pozatraktatowe organów unijnych.
Kon-sty-tuc-ja
Piotr Müller zwrócił uwagę na niekonsekwencję tzw. obrońców demokracji, którzy jeszcze kilka miesięcy temu głośno krzyczeli "konstytucja!". – Zachęcam ich do zajrzenia do art. 8 konstytucji – powiedział.
Rzecznik rządu wskazał, że orzeczenia sądów konstytucyjnych stwierdzające wyższość prawa krajowego nad unijnym są dość powszechne.
– Jeżeli ktoś twierdzi, że wyrok TK miałby doprowadzić do wyjścia Polski z UE, to pytam: dlaczego tak się nie stało w przypadku Niemiec, gdzie orzeczenia analogiczne były wprowadzone, we Francji, w Czechach, Włoszech, w ogóle większości krajów europejskich? – dziwił się polityk.
– Myślę, że jesteśmy w stanie przejąć te koszulki, ubrać je i pokazać tym, którzy teraz twierdzą, że Konstytucja nie jest ważna, bo taki w tym momencie jest interes polityczny – Odpowiedział na pytanie o to, czy słynne koszulki z napisem "kon-sty-tuc-ja", chętnie noszone na demonstracjach przeciwników rządu, się zdezaktualizowały.
Piotr Müller podkreślił, że na obecnym etapie mamy do czynienia nie tyle ze sporem prawnym, co politycznym.