Traditionis custodes: Strażnicy czy zdrajcy Tradycji?
Karen Darantière zadaje na łamach LifeSiteNews zasadnicze pytanie: „Czy liturgia jest osobistą własnością papieża, którą może tak beztrosko odrzucić? Czy raczej jest możliwe, że jest to monumentalne nadużycie władzy papieskiej?”.
Najnowsze motu proprio papieża Franciszka nosi nazwę Traditionis custodes, czyli „strażnicy Tradycji”. Strażnikami Tradycji papież określił „biskupów [pozostających] w jedności z Biskupem Rzymu”. W intencji Franciszka dokument ma oddać władzę nad Mszą Świętą w ręce lokalnych hierarchów, znacznie ograniczyć dostęp do tzw. Mszy Trydenckiej i całkowicie zakazać rozwoju nowych wspólnot przywiązanych do oryginalnej liturgii rzymskiej. Wielu krytyków tego aktu zwraca uwagę, że motu proprio Benedykta XVI Summorum Pontificum stwierdzało fakt, że Msza Święta w tradycyjnym rycie nigdy nie mogła być zakazana, a obecne anulowanie dokumentu papieża seniora jest nadużyciem władzy przez Franciszka.
Jasna i przejrzysta intencja Franciszka...
„Traditionis Custodes, wydane przez papieża Franciszka w uroczystość Matki Bożej z Góry Karmel, jest przykładem diabelsko pogardliwego sarkazmu” – ocenia Darantière, zwracając jednocześnie uwagę na paradoksalny fakt, że właśnie ten dokument, w którym papież uderzył w Tradycję, nosi cechy „zwięzłości i przejrzystości”, których brakuje dokumentom kościelnym od Soboru Watykańskiego II.
- Intencja jest krystalicznie jasna: papież Franciszek wyraźnie określa swój cel, jakim jest zniesienie Mszy Wszech Czasów, zanim ustanowi szereg norm dla realizacji tego jasno określonego celu. Każdemu, kto od dawna karmi się duchowo Mszą Wszech Czasów, we wspólnocie ze wszystkimi świętymi na przestrzeni wieków, może się to wydawać absolutnie apokaliptyczne – pisze kanadyjska publicystka.
Wyrok śmierci na wspólnoty Summorum Pontificum
Komentując list Franciszka towarzyszący motu proprio, Karen Darantière zauważa, z jaką łatwością, „jednym pociągnięciem pióra” papież „wypisał” Mszę Świętą Wszech Czasów z rytu rzymskiego, stwierdzając w swym liście, że od teraz to nowa Msza jest jedynym „wyrazem lex orandi rytu rzymskiego”.
Papież nie pozostawia również wątpliwości, że wspólnoty Summorum Pontificum są bezpośrednim celem jego ataku, pisząc, że osoby przywiązane do tradycyjnej Mszy Świętej „muszą wrócić w odpowiednim czasie do rytu rzymskiego”, czyli przyjąć rewolucję liturgiczną Pawła VI za obowiązującą normę i porzucić uczęszczanie na tzw. Mszę Trydencką. Stosując taką „tymczasową tolerancję” Franciszek w praktyce wydaje „wyraźny wyrok śmierci” na te wspólnoty.
„To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje"...
Komentatorka przypomniała słowa Benedykta XVI towarzyszące wydaniu jego motu proprio w sprawie Mszy Wszech Czasów: „To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe. Skłania nas to do tego, byśmy zachowali i chronili bogactwa będące owocem wiary i modlitwy Kościoła i byśmy dali im odpowiednie dla nich miejsce”.
- Najwyraźniej tak nie jest, według papieża Franciszka. W rzeczywistości jego nowe motu proprio wyraża coś dokładnie przeciwnego: „To, co wcześniejsze pokolenia uważały za święte, musi być przez nas uważane za szkodliwe i dlatego ostatecznie musi być zabronione” – ironicznie parafrazuje publicystka.
Traditionis custodes – model orwellowskiej retoryki
Jak twierdzi Darantière, sam tytuł nowego motu proprio stanowi przykład orwellowskiej antyfrazy, czyli wypowiadania przeciwieństwa tego, co faktycznie jest intencją wypowiedzi. W tym wypadku papież Franciszek mówi o „obrońcach Tradycji”, podczas gdy w treści dokumentu zapowiada właśnie unicestwienie Tradycji liturgicznej. To „szyderczy sarkazm” – uważa dziennikarka i dodaje: „«Zdrajcy Tradycji» byłby znacznie trafniejszym tytułem”.
Papież Franciszek, zdaniem publicystki, szafuje innym jeszcze „rażąco zwodniczym” twierdzeniem, przywołując rzekome podobieństwo jego aktu do tego, co uczynił Pius V po Soborze Trydenckim. W liście towarzyszącym motu proprio Franciszek napisał: „Pocieszam się w tej decyzji faktem, że po Soborze Trydenckim św. Pius V również zniósł wszystkie obrzędy, które nie mogły rościć sobie praw starożytnych, ustanawiając dla całego Kościoła łacińskiego jeden Missale Romanum”. W jaki sposób mający 50 lat ryt Novus Ordo miałby być bardziej starożytny i czcigodny niż Msza pochodząca od Apostołów, tego papież nie tłumaczy i ignoruje przy tym wyraźny zakaz wprowadzania nowych rytów oraz klątwę rzuconą przez św. Piusa V na tych, którzy ośmieliliby się to uczynić.
Protest pełen synowskiego oddania
Karen Darantière uprzedza w swoim artykule zarzut o nieposłuszeństwo wobec Stolicy Apostolskiej, pisząc: „Wszystkie powyższe uwagi, mogą powiedzieć niektórzy katolicy, są lekceważące i świadczą o braku synowskiego oddania wobec Ojca Świętego. My, katolicy, musimy być bardzo ostrożni, aby zawsze czcić Stolicę Piotrową, zwłaszcza gdy czujemy potrzebę podniesienia z przerażeniem krzyku wobec diabelskiego oszustwa mającego na celu zaatakowanie serca Kościoła: Mszy Świętej Wszech Czasów”.
- Oto bardzo szczere pytanie: czy wołając przeciwko takim bezbożnym oszustwom, wierny katolik nie okazuje większego szacunku wobec Ojca Świętego niż gdyby milczał? (...) Gdyby to oszustwo nie miało poważnych konsekwencji, być może sama cicha modlitwa byłaby najlepsza, ale to oszustwo bardzo wyraźnie niesie za sobą najpoważniejsze konsekwencje: zniesienie Tradycji. I tak, z prawdziwą synowską pobożnością wszyscy możemy wołać: Prosimy, Ojcze Święty, obudź się! Otwórz oczy i zobacz, że szatan, natrząsając się szyderczo, okrutnie urąga się z Ciebie i Twoich dzieci! W trosce o zbawienie naszych dusz i Twojej własnej bądź prawdziwym Strażnikiem, a nie Zdrajcą Świętej Tradycji! – odpowiada publicystka.