Dziennikarz TVN: Temu rządowi pasowałoby, gdyby nie było wolnych mediów
Wieloletnie dziennikarz TVN, prowadzący "Fakty", opowiedział w rozmowie z portalem Plejada.pl o tym, jak zajął się dziennikarstwem. Kajdanowicz podkreśla, że nie wyobraża sobie pracy w innym zawodzie: "Skłamałbym, gdybym powiedział, że misja przywiodła mnie do tego zawodu. Szczerze mówiąc, trochę było w tym przypadku. Zdałem na studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim i już na trzecim roku zacząłem pracować w telewizji. Zawodowo właściwie nigdy nic innego nie robiłem. Nie wyobrażam sobie zmiany zawodu. I to nie ze względu na moje doświadczenie czy wiek, ja po prostu nie chciałbym zajmować się niczym innym. Odnajduję i spełniam się w pracy, która jest moją pasją. Po wielu latach w tym zawodzie z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że bycie dziennikarzem to również misja. To nie jest praca, jak wiele innych od 8 do 16 – kończysz – wychodzisz – zapominasz. Dziennikarzem jesteś 24 godz. na dobę, 7 dni w tygodniu".
Krytyka mediów publicznych
Gzegorz Kajdanowicz w ostrym tonie krytykuje media publiczne. "Wystarczy trochę się rozejrzeć, by zobaczyć, jak ważne jest to, by istniało niezależne dziennikarstwo, które nie ulega wpływom, nie poddaje się naciskom politycznym. Przez lata mieliśmy w Polsce media publiczne. Lepsze warsztatowo czy gorsze, mniej lub bardziej niezależne. Dziś są to od początku do końca media rządowe. Od rana do wieczora robią prorządową propagandę polityczną" – mówi.
I dodaje: "Wolne media to ważna część systemu demokratycznego. Społeczeństwo ma prawo do tego, żeby niezależni dziennikarze przekazywali im prawdziwe, a nie zmanipulowane informacje".
Polska jak Węgry?
Pytany, czy nie obawia się, że Polska pójdzie śladem Węgier jeśli chodzi o prawodawstwo dotyczące mediów odpowiada, że jest taka obawa. "Trzeba mieć z tyłu głowy, że jest taka możliwość, bo rząd PiS-u w wielu aspektach podąża drogą węgierską, a Wiktor Orban jest inspiracją. Zapewne temu rządowi pasowałoby, gdyby nie było wolnych i niezależnych mediów w Polsce, a wszystkie redakcje kierowane byłyby przez kolegów z partii, znajomych, byłych posłów, europosłów czy posła na "delegacji" do TVP – jak to jest dziś. Czy Jacek Kurski po dymisji czy odejściu z TVP będzie dalej pracował w mediach? Czy wróci na listy wyborcze swojej partii? Obstawiam to drugie. Wydaje mi się jednak, że demokracja w Polsce jest na tyle silna, że to się nie wydarzy" – podkreśla Grzegorz Kajdanowicz.