Egipski jezuita i znawca Islamu o ślepocie tolerancyjnych Europejczyków
„Tragedią jest to, że muzułmanie nie krytykują sami siebie i milczą w obliczu zbrodni Państwa Islamskiego” – powtarzał w wywiadach dla hiszpańskich mediów ojciec Samir Khalil. Także eksperci od islamu zgadzają się po cichu, że to sami muzułmanie powinni zakończyć ten radykalny islamizm, który jak wirus rozprzestrzenia się w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Muzułmanie, którzy uważają się za porządnych ludzi nie powinni pozostać obojętni w obliczu okrucieństw popełnianych w imię ich Boga. Chodzi przecież także o wiarygodność ich tezy o islamie jako religii pokoju.
Tymczasem przyjeżdżają, aby promować w Europie islam wykorzystując do tego perfidnie europejski schemat tolerancji. „Europa jest głupia, jeśli tego nie widzi – powiedział ojciec Khalil w wywiadzie dla Religion en Libertad - nie zdaje sobie sprawy, że można pasożytować na tolerancji, aby zislamizować Europę”. Ostrzega też, że islam, nawet ten, który nie jest dżihadystycznym, zawsze będzie dążył do władzy politycznej. Na pytanie o integrację i możliwość zgodnego życia na jednym terytorium dwóch tak innych porządków kulturowych i cywilizacyjnych, ten prof.kultury arabskiej mówi jasno, że to nie będzie w pełni możliwe dokąd Muzułmanie nie zaakceptują życia w Europie „na europejskich warunkach” czyli z uznaniem uniwersalnej karty praw człowieka, ale nie takiej, jaką parę lat temu sporządziły kraje islamskie. Drugim warunkiem koniecznym jest wzmocnienie przez Europejczyków swej tożsamości chrześcijańskiej – bo bez tego perspektywa pokojowego współistnienia jest niemożliwa. „Kiedy islam zdobywa obszary władzy i wpływów, nigdy się nie wycofuje. Hiszpania była jedynym przypadkiem w historii, w którym naród chrześcijański odzyskał to, co odebrali mu muzułmanie. Hiszpania mogła dokonać rekonkwisty bo była świadoma swych korzeni i tożsamości, i to one dały jej siłę i zapewniły środki do jej odzyskania”.
Hiszpania zgłosiła się na ochotnika
Oczywiście nie jest niespodzianką, że dzisiejsza Hiszpania pod władzą socjalistyczno-komunistycznego rządu już stara się być najbardziej gościnnym krajem dla imigrantów, mając nadzieję, że w ten sposób upora się ze swoim demograficznym samobójstwem. Ostatnio Hiszpania „zgłosiła się na ochotnika” do przyjęcia 400 obywateli afgańskich, którzy w ostatnich latach pracowali dla Unii Europejskiej i próbują uciec przed reżimem talibów.
Ale jak donoszą wczorajsze dzienniki - Stowarzyszenie Muzułmanów przeciwko islamofobii, które powstało w Hiszpanii w połowie ostatniej dekady świętuje zdobycie władzy przez talibów. Jak powiedział dla e-news, rzecznik stowarzyszenia - Ibrahim Miguel Ángel Pérez: „Jesteśmy bardzo szczęśliwi i świętujemy przybycie talibów do Afganistanu. Opowiadamy się za wyzwoleniem narodu z jarzma północnoamerykańskiego i zachodniego imperializmu”. Bagatelizuje też cierpienie kobiet i uważa, że „talibowie to ludzie, którzy kochają swój kraj i mają wyraźne mandat do rządzenia”.
Oczywiście, gdy Santiago Abascal, lider Vox, oburzył się na te słowa i skomentował sprawę następująco: „Nie możemy walczyć z islamskim fundamentalizmem bez potępienia tych, którzy w naszej Ojczyźnie bezkarnie wybielają i usprawiedliwiają barbarzyństwo talibów”, z miejsca spotkało go oskarżenie ze strony bractwa o „szerzenie podziałów w społeczeństwie hiszpańskim i rasizm”.
Absurdalność tej sytuacji dowodzi, że postępowa reislamizacja Europy to kwestia czasu. Ma rację jezuita Khalil apelując do sumienia Europy. Tylko czy postchrześcijański Zachód ma jeszcze sumienie?