"Kard. Wyszyński przecierałby oczy ze zdumienia". Gorzka refleksja ks. Kobylińskiego
Kardynał Stefan Wyszyński i matka Elżbieta Róża Czacka zostali ogłoszeni błogosławionymi Kościoła katolickiego. Uroczystości beatyfikacyjne oodbyły się w niedzielę w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Liturgii przewodniczył kard. Marcello Semeraro, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, a koncelebrowało ją 600 księży, 80 biskupów z Polski, wśród nich m.in. przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, prymas Polski Wojciech Polak oraz metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
W uroczystościach wzięło udział około 7 tysięcy osób, w tym przedstawiciele najwyższych władz państwowych z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim na czele.
"Na pewno bardzo by cierpiał"
O nowym błogosławionym, Prymasie Tysiąclecia w rozmowie z serwisem Fronda.pl mówił ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Duchowny podzielił się z portalem przygnębiającą refleksja. W jego opinii bowiem, gdyby kard. Wyszyński pojawił się dziś wśród nas, na pewno bardzo by cierpiał, widząc głęboki kryzys naszego katolicyzmu.
– Z pewnością przecierałby oczy ze zdumienia, widząc kary watykańskie nakładane na naszych kardynałów, arcybiskupów i biskupów. Być może nie mógłby uwierzyć w to, że to ten sam Kościół katolicki w Polsce, któremu oddał całe swoje życie – stwierdził.
Odwaga by się sprzeciwić
Ks. profesor Kobyliński wyraził ponadto pogląd, że Prymas Tysiąclecia miałby dzisiaj odwagę sprzeciwić się większości biskupów i księży, którzy "chowają głowę w piasek i nie podejmują realnych wyzwań obecnego czasu". Przypomniał, że podobnie postąpił w roku 1953, kiedy "w pewnym sensie pozostał sam", "wbrew wszystkim".
– Polscy biskupi błyskawicznie zaakceptowali jego aresztowanie i internowanie. Zatrzymanie kard. Wyszyńskiego przez komunistów nastąpiło 25 września 1953 r. w późnych godzinach wieczornych. Wraz z aresztowaniem utracił on funkcję przewodniczącego Episkopatu. Już 28 września 1953 r. biskupi wybrali nowego przewodniczącego, wskazanego przez władze komunistyczne, którym został bp Michał Klepacz z Łodzi – przypominał. Duchowny dodał, że jest jednak chyba jeszcze coś ważniejszego. – Wydaje mi się, że Prymas Tysiąclecia chciałby dzisiaj przede wszystkim rzetelnie zrozumieć obecne wyzwania dziejowe: moralność autonomiczną, sekularyzację, homoseksualizm, pedofilię klerykalną, wielokulturowość, rewolucję biotechnologiczną, synodalność Kościoła i jego decentralizację itp. Myślę, że w pocie czoła – otwierając się na światło Bożej Mądrości – szukałby odpowiedzi na to wszystko, co dzisiaj mówi Duch do Kościoła – stwierdził ks. Kobyliński.