Szeremietiew o manewrach Zapad 2021: Licho nie śpi

Dodano:
Prof. Romuald Szeremietiew Źródło: PAP / Rafał Guz
– Cały czas powtarzam, że Władimir Władimirowicz Putin przypomina trochę chłopca bawiącego się zapałkami. Lubi je zapalać i cieszyć się, widząc jak płoną. Istnieje oczywiście niebezpieczeństwo, że za którymś razem może mu się zapalić w rękach całe pudełko – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej.

Rozpoczęły się rosyjsko-białoruskie manewry Zapad 2021. Czy spodziewa się Pan prowokacji w kierunku Polski?

prof. Romuald Szeremietiew: Powiem w ten sposób: licho nie śpi. W tym, co robi Rosja, można zauważyć dużo elementów, które mogą zaskoczyć. Cały czas powtarzam, że Władimir Władimirowicz Putin przypomina trochę chłopca bawiącego się zapałkami. Lubi je zapalać i cieszyć się, widząc jak płoną. Istnieje oczywiście niebezpieczeństwo, że za którymś razem może mu się zapalić w rękach całe pudełko. Tego typu groźby istnieją, natomiast jeżeli przyjmiemy racjonalny sposób traktowania tych zjawisk, to według mnie Putin bardzo dokładnie planuje. Stara się działać w taki sposób, aby pójść do przodu o milimetr, a nie o 10 metrów. Było to widać, kiedy przeprowadzał inwazję na Gruzję, a także ujawniło się to w przypadku Ukrainy. Powiedziałbym, że czerpie po trochu, dlatego nie wydaje mi się, aby w związku z tą całą sytuacją, którą mamy obecnie, wydarzyło się coś, co miałoby takie daleko idące następstwa. Chodzi oczywiście z jednej strony o turystów Łukaszenki, szturmujących polską granicę, a z drugiej strony rosyjskie i białoruskie wojska, w tym zwłaszcza jednostki Specnazu, które ćwiczą w pobliżu naszej granicy, zresztą na przedwojennych polskich poligonach. Niedawno spotkałem się natomiast z taką opinią, że to, co zgubiło nasze władze w 1939 roku, to założenie, że Hitler będzie postępował racjonalnie. Okazało się, że było inaczej, z czego również należy wyciągnąć wnioski.

Jak ocenia Pan działania polskich władz w tej kwestii?

Myślę, że działania rządu są właściwe. Z jednej strony mamy uszczelnianie granicy przy pomocy różnego rodzaju zabezpieczeń. Chodzi o wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym i postawienie płotu, aby uchronić te tereny przed dywersją z wnętrza naszego kraju. Do tego należy dodać ostatnie decyzje ministra obrony narodowej, mianowicie przesunięcie jednostek bojowych, które odbywają ćwiczenia. To się chwali, ponieważ przy okazji dokonano przerzutu pewnej ilości wojska. Dzięki temu nasi żołnierze i służby logistyczne się przeszkolą. Dodatkowym plusem jest to, że w świat pójdzie informacja, iż jesteśmy czujni, gotowi i lepiej się z nami nie awanturować.

Do innych krajów przedostała się zapewne również informacja o kuriozalnym zachowaniu niektórych aktywistów na granicy polsko-białoruskiej. Czy może to nam zaszkodzić?

Jestem o to spokojny, dopóki Polska znajduje się w takim stanie jak obecnie. Jesteśmy dużym, 38-milionowym krajem z istotnym potencjałem. Zwracam uwagę, że w pasie od Bałtyku do Morza Czarnego (włączając w to kraje skandynawskie) nikt nie ma większego potencjału niż Polska. Biorąc te wszystkie fakty pod uwagę, można sobie darować propagandowe przekazy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...