Jak u Orwella. Tłum protestujących, a na kamerach na żywo garstka osób
Ulicami włoskich miast przetaczają się coraz liczniejsze demonstracje przeciwko różnicowaniu sytuacji prawnej obywateli ze względu na zaszczepienie bądź niezaszczepienie na COVID-19. W tym kraju obowiązek okazania tzw. przepustki przy wejściu do lokali gastronomicznych w zamkniętych pomieszczeniach, obiektów sportowych, placówek kultury zaczął obowiązywać w sierpniu.
Z kolei od 15 października na mocy decyzji rządu Mario Draghiego wszyscy pracownicy muszą mieć tzw. przepustki sanitarne, wystawiane na podstawie szczepienia, wyleczenia z wirusa lub negatywnego wyniku testu. Sytuacja jest tym bardziej absurdalna, że wymóg okazania „przepustek” dotyczy także sektora prywatnego. Przewidziano wysokie kary – do 1500 euro za brak tzw. Green Pass. To najbardziej radyklane regulacje w Europie.
„Wielki Brat” w Trieście
Pracownicy portu w Trieście protestowali przeciwko segregacji od poniedziałkowego poranka. Wielu z nich nie zostało bowiem dopuszczonych do pracy. Pracownicy zablokowali port, a policja użyła siły, by rozgonić pracowników. Użyto m.in. gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Wieczorem Włosi przybyli do centrum Triestu. Służby wciąż starały się spacyfikować protestujących przeciwko segregacji.
Tłum ludzi zgromadził się także na rynku w Trieście. Okazało się, że kamery transmitujące w internecie „na żywo” przekaz z centrum pokazywały tylko garstkę osób przechadzających się po placu. Obecni na rynku na bieżąco sprawdzali w smartfonach przekaz z kamer „na żywo”. Nie pokazały one jednak rzeczywistej relacji.