Stanowcze słowa gen. Skrzypczaka: Politykom nie wolno tego robić!
Podczas wtorkowej konferencji Ministerstwa Obrony Narodowej, w której uczestniczyli minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oraz wicepremier ds. bezpieczeństwa, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński przedstawione zostały główne założenia projektu nowej ustawy o obronie ojczyzny. Jak podkreślono, ustawa ma na celu kompleksowe uporządkowanie przepisów dotyczących Sił Zbrojnych.
"Silna armia jest Polsce potrzebna"
Zaproponowane zmiany komentował w programie "Express Biedrzyckiej" gen. Waldemar Skrzypczak. Były dowódca Wojsk Lądowych przypomniał, że obecna ustawa funkcjonuje od blisko 60 lat.
– Jest stara i mocno zdezaktualizowana, dlatego wydaje mi się, że decyzja o napisaniu nowej jest uzasadniona – ocenił. – Musimy mieć tylko świadomość jednej rzeczy: nie znamy jej szczegółów, a to one będą wszystko regulować. Dlatego poczekajmy. W obecnej sytuacji geopolitycznej silna armia jest Polsce potrzebna. Trudno w tej chwili jednak powiedzieć jaki będzie jej kształt docelowy. Mówienie o 250 tys żołnierzy zawodowych jest mocno na wyrost – dodał.
Dopytywany dlaczego "mocno na wyrost", generał wyjaśnił że formowanie tak liczebnej armii to wieloletni proces wymagający ogromnego wysiłku i środków.
"Nie ma zagrożenia wojną"
Prowadząca program Kamila Biedrzycka stwierdziła, że od pewnego czasu rządzący stosują swego rodzaju "retorykę wojenną", przez którą - jej zdaniem - można odnieść wrażenie, że "Polska jest w stanie permanentnego zagrożenia". – Wojna hybrydowa, III wojna światowa... jak pan to rozumie z perspektywy polskiego żołnierza? – zapytała.
– W perspektywie najbliższego czasu nie ma zagrożenia wojną i agresją ze strony Rosji – oświadczył gen. Skrzypczak. Jak wyjaśnił, Federacja Rosyjska "ma poważne problemy wewnętrzne", a część jej potencjału militarnego jest już zaangażowana gdzie indziej. Podkreślił, że Rosja rzeczywiście prowadzi wobec nas wojnę informacyjną, naciska na Łukaszenkę prowadzącego wojnę hybrydową, jednak nie ma to wymiaru klasycznej wojny. Z tego właśnie względu - tłumaczył Waldemar Skrzypczak - "trzeba trochę studzić nastroje i nie straszyć nas wojną, bo nas straszyć się nie powinno".
– To wywołuje zły efekt, poczucie niepokoju, chaosu. Politykom nie wolno tego robić! Nie wolno straszyć nas tak, jak straszyć chce Putin. Bo na dobrą sprawę, nasi politycy często są jakby pasem transmisyjnym tej wojny informacyjnej wymierzonej w Polskę przez Putina i jego propagandę. Nie wolno tego robić, nie wolno nas straszyć. Przeciwnie, trzeba nas uspokajać – wskazywał.
Dlaczego więc rządząca partia stosuje taką retorykę? W ocenie generała, po to aby przekonać Polaków, że zakładane przez tę formację cele polityczne są uzasadnione i "nie ma innej siły sprawczej w Polsce, tylko obecnie rządząca partia". – Jestem żołnierzem. Jestem apolityczny. Ale uważam, że politycy powinni wyrażać większą troskę o nastroje społeczne i o to, żeby Polacy mniej się bali i mogli żyć w spokoju – podsumował były dowódca Wojsk Lądowych.