"Trzeba na to reagować". Terlecki tłumaczy, dlaczego nazwał kobietę "kretynką"
Do sieci trafiło nagranie, na którym zarejestrowano krótką wymianę zdań między wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim a jedną z osób robiących zakupy. Do zajścia doszło w Galerii Kazimierz w Krakowie. Filmik błyskawicznie rozniósł się po sieci, wzbudzając gorące komentarze.
– Chciałabym tylko powiedzieć, że to, co się dzieje w kraju, co robicie kobietom, to jest po prostu karygodne – powiedziała kobieta, która rozpoznała Terleckiego w jednej z galerii.
– Jest pani kretynką – odpowiedział jej polityk.
Na wicemarszałka Sejmu posypały się gromy. Posłowie opozycji zarzucali mu arogancję i pogardę w stosunku do kobiet. Padały także słowa o "chamstwie" i braku wychowania. Terlecki postanowił zabrać głos w sprawie i wyjaśnić, jak cała sytuacja wyglądała z jego perspektywy.
Terlecki tłumaczy zajście
W rozmowie z "Dziennikiem Polskim" poseł stwierdził, że podczas zajścia obecne były dwie kobiety. Pierwsza z nich wyciągnęła telefon i zaczęła nagrywać całą sytuację. Z kolei druga z nich zaczęła wykrzykiwać w stronę Terleckiego, że ten prześladuje kobiety.
– Był to oczywisty przejaw agresji i chamstwa, który wywołał zdumienie przypadkowych świadków – opowiadał wicemarszałek Sejmu.
– Powiedziałem tej pani, że jest kretynką, określając w ten sposób jej poziom umysłowy. Uważam, że to określenie było niezwykle delikatne wobec zachowania, z jakim się spotkałem – dodał Terlecki. Polityk uważa, że "takie zachowanie jest charakterystyczne dla środowisk przedkładających awanturę ponad jakiekolwiek argumenty".
– Trzeba jednak na to reagować. Ja zrobiłem to bardzo grzecznie – przekonywał wicemarszałek Sejmu.