Austria – Wind of change, czyli spacyfikowany podmuch?

Dodano:
Wiedeń. Protest Austriaków przeciwko segregacji sanitarnej i lockdownowi. Źródło: PAP/EPA / CHRISTIAN BRUNA
Dziennik zarazy I Wpis nr 616 II Miało być dzisiaj o Gibraltarze, czyli światowej skuteczności szczepionek, ale ważna bieżączka kazała mi to przełożyć na jutro, o czym informuję, bo się na temat umówiłem z kilkoma wątpiącymi koronaentuzjastami.

Już pisałem o Austrii, że tam idzie na ostro. A ci jeszcze podostrzyli. Najpierw zrobili segregację sanitarną wobec niezaszczepionych, kilka dni potem włączyli w to zaszczepionych. Czyli obostrzeniom poddani są wszyscy. Mało tego – rząd ogłosił, że rozważa wprowadzenie obowiązkowych szczepień od lutego 2022. Czyli idą na całość. Z jednej stronie rezygnują z segregacji sanitarnej na rzecz sanitaryzmu, czyli nie gnębimy niektórych, by ich „zachęcić” do szczepień, ale wszyscy muszą się zaszczepić, a do tego czasu mamy sprawiedliwą, bo dla wszystkich, kwarantannę.

Ekspert WHO ostrzega

Zmartwiło się na to… WHO, którego doradca określił takie podejście jako kompletny idiotyzm. Ale na logikę austriacki rząd robi… dobrze, tylko niebezpiecznie. No, bo on (mówi, że) chce tak: jak zamkniemy tylko nieszczepów to i tak będzie transmisja, bo to jest jasne, ale jak zaszczepimy wszystkich to wirus nie będzie się miał gdzie podziać i po pandemii. A jak się to nie uda? No, to będzie na poziomie jednego kraju dowód z rzeczywistości, że szczepionki niczemu nie zapobiegają i cała narracja Big Farmy i uwiedzionych (przekupionych?) rządów będzie na nic. I dlatego WHO się martwi, że się wyda i skończy się ślepą ścianą.

Mamy okazję być obserwatorem tego starcia, bo lud austriacki się ruszył i to poważnie. Nawet mundurowi odmówili udziału w kontrolach paszportowych i zadeklarowali, że przyłączą się do demonstracji zaplanowanych na moje dziś, czyli 20 listopada. A więc porzuciłem swój zwyczaj odczekania po zadymach, by nabrać dystansu i zasiadłem do mediów, by zobaczyć jak im dzisiaj pójdzie tam w Wiedniu.

Mandat Tuska

A w mediach… nic. No jest sensacja – Tusk dostał mandat za prędkość i siepacze z pisowskiej policji zabrali mu prawo jazdy, bo jednak 100+ w zbudowanym to wyskok poza widełki. No i oczywiście totalni, że taki fajny, że przyjął i się nie miga – no mistrzostwo świata. No, żenua. Ale popatrzmy co tam jest na demonstracji. No więc media. Tu kompletna cenzura. Wystarczy, że na chodniku się położy parę tęczowowłosych panienek w sprawie futrzaków czy co tam teraz chodzi, a już mamy telewizje z całego świata i to z przekazem na żywo. A jak dymią tysiące ludzi w temacie kowidowym obostrzeń to nic. No, zupełnie nic. A my tu w tej bańce, jak się z niej nie wychylimy, to nie wiemy, że po Europie rozlewa się fala wielkich demonstracji i zadym. Od Madrytu, przez Londyn, Paryż, Mediolan, Triest, Czechy, Holandię. Wczoraj w Rotterdamie doszło już do strzałów z ostrej amunicji i są (na razie) ranni. W mediach o tym nic, te zajęte były polewaniem wodą nachodźców na polskiej granicy. A więc Europa dymi, czego świadectwo do nas nie przecieka, gdyż konkurencyjnie (również politycznie) media w sprawach kowida mają porozumienia ponad podziałami, smarowane publicznymi pieniędzmi.

Austria

A więc trzeba do fejsika i na TT, żeby się dowiedzieć co jest. No Austriacy idą już od dobrych dwóch godzin. Jutro, wzorem ratusza warszawskiego, będą przekomarzania, że wcale ich nie było dużo i różnice dojdą do jednego rzędu. Trzeba będzie poczekać na wieczór. A ja to piszę o 17.00 i jeszcze za wcześnie na podsumowanie bo ciągle maszerują. Ale coś już wiadomo.

Ważą się nasze losy. Tak jak w Australii mamy do czynienia z eksperymentem pt. co nam jeszcze można zrobić bez protestów. Jak się uda tam, w Wiedniu, to już przebierające nogami media pociągną temat, zaś polska opozycja, która odgrzała temat kowidowych będzie żądała australijskich obostrzeń, bo PiS przecież morduje ludzi. Jak kiedyś urnami wyborczymi. A więc trzeba trzymać kciuki i to za Austriaków, którzy debiutują w takich protestach.

Po drugie – Austria zagrała va banque i wyszła przed szereg. No bo jak każdy będzie musiał być zaszczepiony, to Austria stanie się pierwszym państwem, które zakończy tę zabawę, polegającą na tym, że na koniec dnia, w obecnych strategiach, to państwo nie bierze odpowiedzialności za szczepionki, bo te są jedynie za zgodą szczypniętego. Teraz, w Austrii tak nie będzie. Może od lutego. Ciekaw jestem, czy w tym względzie inne państwa pokażą takie cojones? Szczerze wątpię. Moim zdaniem austriackie władze kupiły sobie czas. Teraz na kwarantannie wszyscy, czyli powtórka ze światowego zamknięcia z marca-kwietnia 2020, społecznie morda w kubeł, a do lutego zobaczymy co na to naród. Czy spokorniał, czy będzie fikał ze szczepieniami? Czyli potestujemy. Tym bardziej trzeba trzymać kciuki.

Marsz jest na razie spokojny, bardzo liczny, mało pilnowany. Ale powtarza się proceder z innych marszów z innych krajów. Nie ma organizatorów, to pospolite ruszenie, bez programu, bez haseł, nawet organizacji. To i dobrze, i źle. Dobrze, no bo to wszyscy i tęczowi, i brunatni, ale najwięcej to normalsów. Dobrze, bo to struktura amorficzna, trudna do spenetrowania i manipulowania, a to pierwszy odruch władzy na takie ruchy. Źle, bo taki bezprogramowy zapał zaraz wysycha. Się przejdziemy, damy świadectwo, nic z tego nie zostanie, ani struktur na przyszłość, ani programu, ani przywództwa. Do rozegranie lewą ręką, tak jak to się stało w innych krajach. Wtedy szeregi się przerzedzają, zostają tylko ultrasi, z efektami jak w Rotterdamie. Czyli dla władzy… dobrze.

No bo w demokracji przedstawicielskiej to jest kłopot. Władze można zmienić tylko w wyniku wyborów, do tej pory może rządzić wbrew opinii publicznej, mając czas na „przekonanie” wątpiących. Dlatego niebitne społeczeństwa zachodnie są bezradne. Scena polityczna jest ukształtowana od okresów o wiele dłuższych niż w naszej III RP, a sami widzimy jak paraliżująca jest formalina układu zastanego, przepoczwarzanego jedynie dla ułudy zmiany. I żeby coś z tego wyszło to rozleniwione społeczeństwa zachodu winny byłyby wyjść same z siebie, zakontestować system od jego podstaw, nie zanegować demokracji, ale jej ustrojowy przejaw. A jakie to trudne, to możemy zobaczyć po sobie. U nas klasa polityczna urodziła się przy Okrągłym Stole i co byśmy nie wybierali, to wybieramy tamten system, a ona ma już ponad 30 lat. I mamy te same mordki, które odchodzą jedynie z przyczyn geriatrycznych

Ja już pisałem w „Do Rzeczy”, że ku mojemu zdziwieniu tak fundamentalna kwestia jak pandemia, która uwidacznia od razu mankamenty ustrojowe i strukturalne państwa, nie przekłada się na decyzje wyborców. Dalej siedzą w tym samym paradygmacie z poprzedniego przedkowidowego okresu. Nikt nie wystartował z polityczną inicjatywą nigdzie, by na podstawie trudnego egzaminu kowidowego wyciągnąć wnioski co do działania własnego państwa. I mieliśmy, i mamy, i mieć będziemy takie pokojowe spacerki. Ja tam nie jestem za zadymą, ale spacerek „w sprawie” i „danie wyrazu” to władze sobie mogą pooglądać z lubością, bo jak przychodzi co do czego, to tak jak gdzie indziej, wyborcy i tak wchodzą w koleiny przedkowidowej plemienności. Czy coś z tego wyniknie, przynajmniej dla nas?

No mam nadzieję, że tak. Że to nasi tu oglądali i wiedzą, że taka skala protestu w Polsce nie uszłaby na sucho. I to niekoniecznie demonstrantom. I chyba się dlatego ostatnio wycofali. Zbadali, że się to nie uda i to nie tylko w Sejmie, ale może i na ulicy. Dziś patrzyli czy to się uda w Wiedniu. I dlatego trzeba trzymać kciuki, by obrazy z Austrii były przekonujące.

Już miałem się wyłączyć ale przełączyłem kanał. Trochę się trochę leją się. W mediach oficjalnych – cisza. Czyli gramy na spokój i nieeskalację. Grają „Wind of Change” zespołu Scorpions – czuć ducha lata 1989 roku. Biorę to na tytuł tego wpisu. Trzeba więc będzie z podsumowaniem poczekać do końca wieczora. Jeszcze tu wrócę.

Wracam. Co widzę? W oficjalach: 30 tysi demonstrantów, czyli jak przepowiadałem, że medialnie ilościowo zaniżamy i jakościowo też.. No, bo do wieczora okazało się, że to wszystko zrobili prawicowcy. Tiaaa… róbta tak dalej, zakłamujcie rzeczywistość. To tak samo jak w Polsce: za patriotyzmem są faszyści, a w Austrii przeciwko tłamszeniu podstawowych wolności ta sama brunatna paczka. Najgorzej to uwierzyć we własną propagandę, bo przebudzenie zgotowane przez realia będzie i okrutne, i nagłe. I nie piszczcie potem, proszę.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na blogu „Dziennik zarazy”.

Źródło: dziennikzarazy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...