Karwelis: Rada – zdrada

Dodano:
Maseczki chirurgiczne, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
Dziennik zarazy | Wpis nr 621 || No i pogadali. To znaczy odbyło się zapowiadane przeze mnie spotkanie ponad podziałami. Ja to jednak jestem niepoprawnym optymistą, bo znowu zgadywałem, że spotkanie zakończy się JAKOŚ, a właściwie CZYMŚ.

Tak zawsze się łudzę, jak dochodzi do jakiegoś przesilonka, ale w Polsce plemiennej większość kończy się zgniłym nie kompromisem, ale przeczekaniem. Czyli co wyszło, że nic nie wyszło? Najpierw jak poszło. Wszyscy odegrali swoją rolę na pusto, bo mijali się w oczekiwaniach. Opozycja przyszła poegzaminować rząd z kowidowej strategii, zaś rządzący chcieli (wreszcie?) posłuchać co opozycja ma do powiedzenia i zaproponowania. Wszyscy się czaili, żeby kwestia obostrzeń nie wyszła od którejś ze stron.

Ranga spotkania była poniżająco niska. Symetrycznie opozycja wystawiła swoje trzecie rzędy, zaś marszałek Witek zasłaniała się brakiem decyzyjności. W końcu tak naprawdę to nie ma żadnego przedłożenia i padła propozycja, by je może opracować wspólnie. Ale opozycja nie taka głupia – niech PiS sam je tę żabę. Jednak wrodzony sanitaryzm nie dał usiedzieć i a to raz Kosiniak zaproponował po 600 złotych dla każdego zaszczepionego (za mało na NOPy), a to Hołownia mobilne szczepobusy, zaś Lewica totalny lockdown a la Austria (ach te faszystowskie wzorce, nie darmo przypomina się jedność grupy socjalistycznej krwi lewicy i niedoszłego malarza z Austrii).

Przeczekać IV falę?

Powołano zespół do wspólnej pracy, co oznacza, że PiS jednak chce przeczekać IV falę, o co oskarża go opozycja. No, bo popatrzmy: się zbiorą, pokłócą, opozycja podostrzy projekta, by było na Kaczyńskiego, że represjonuje swój nieszczepny elektorat. A więc zejdzie się do końca roku. A w tym czasie to już IV fala ma klapnąć, jak oznajmiał na swojej konferencji minister Niedzielski. A więc timing, głupcze, timing. Czyli wyjdzie, że PiS się starał, młyny parlamentu mieliły wolno przez opozycję i bez większych kontrowersyjnych obostrzeń dojedzie się do (sezonowych, dodajmy) spadków. Czyli przejdziemy suchą stopą przez morze kowidowe. Opozycja czyta tę grę i podnosi, że takie rzeczy można załatwić i bez nich, poza ustawami, czyli poprzez rozporządzenia, do których szybkiego stosowania przyjęto już specjalne ustawy. A jak obostrzenia wyjdą w formie rozporządzeń to będzie na rząd, a jak w formie ustawy – to na wszystkich. A więc zejdzie się w tej przepychance.

Ponieważ spotkanie u Witek miało niską rangę, całe manewry odbyły się piętro wyżej i gdzie indziej. Premier, wiadomo, montuje po Europie koalicję na Łukaszenkę, Niedzielski odczekał ze swoją konferencją (niepokojące rzeczy o szczepieniu dzieci od lat 5, których wysyp zachorowań dziwnie się koreluje z rejestracją szczepionek dla tej grupy wiekowej – rodzice, trzymajcie się). Ale najcwaniej zagrał Tusk. Ten spotkał się z Radą Medyczną przy premierze i walnęło na kilku kierunkach.

Co z Tuskiem?

No bo Rada (przy premierze, dodam) wyśpiewała Tusku wszystko, o czym doradza rządowi. I Tusk stwierdził, że Rada od dawna rekomenduje rozwiązania (ostry lockdown i sanitaryzm) rządowi, a ten się nie słucha, w związku z tym wie – od fachowców – że i co trzeba natychmiast zrobić a nie robi tego, bo jest sterowany przez ukrytych foliarzy (na razie namierzony poseł Sachejko od Kukiza, ale śledztwo trwa). No, ja już o Radzie sporo pisałem, żeby się premier nie zdziwił. Po pierwsze oni się bardziej słuchają Big Farmy i jej podręcznego doktora Fauciego (właśnie się naradzał z naszym Niedzielskim ostatnio i pandemia przyspieszyła) niż szefa rządu. I zwracałem uwagę, że rekomendacje ekspertów to tylko rekomendacje i Rada (na razie) nie podejmuje decyzji, tylko robią to politycy. Ja bym takich doradców, co wynoszą do konkurencji tajne przecież (nie ma np. protokołów) ustalenia i opcje, to bym zwolnił w sekundę.

Tuskowi w to graj, bo w Radzie siedzą same „bezstronne” jastrzębie. I jeśli wyjdzie, a wyszło, że Rada doradza zaostrzenie, a Morawiecki się nie słucha, to będzie na to, że rząd z powodów politycznych (zakładając oczywistą nieoczywistość, że obostrzenia działają) naraża życie i zdrowie Polaków. Poza tym gros postulatów opozycji, by kowidowo docisnąć, znajdzie swoje uzasadnienie i to w łonie doradców rządu. I to poza gronem opozycji. Będzie tak – trzeba podostrzyć, powie opozycja, bo tak chcą fachowcy, a rząd zwleka. Posłuchajmy więc fachowców.

I wyszło na moje. Wielu mi tu pisało na blogu, że żadnej IV fali nie będzie, że się nie poważą. I co? Jak Niedzielski zechce, to będzie. W mediach już „IV fala zalewa Polskę”, „Polacy umierają na kowid”. Mamy od nowa medialną padgatowkę, straszenie, że inni już się złamali. Na razie było to ćwiczone na propozycji, nawet nie przedstawionej na piśmie, dotyczącej praw pracowniczych. Jakoś paszportowa eliminacja z życia publicznego nieszczepów nie weszła – na razie. Ale powoli, to pierwszy ruch próbny jak daleko nóż obostrzeń wejdzie w społeczne masło. Na razie je topimy, by weszło głębiej. Zacznie się od łamania rodziców pięcioletnich dzieci.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.


Źródło: dziennikzarazy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...