"Całe szczęście, że się za to zabrali". Thun o interwencji Merkel i Macrona ws. granicy
W związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej w ubiegłym tygodniu doszło do rozmów kanclerz Niemiec Angeli Merkel z Aleksandrem Łukaszenka oraz prezydenta Francji Emmanuela Macrona z prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem. Kontakty z wschodnimi reżimami "ponad głowami Warszawy" wywołała w Polsce falę krytyki. Jednak część polityków opozycji pozytywnie ocenia tego typu działania zachodnich przywódców.
– Ci politycy stwierdzili w końcu, że trzeba coś z tym fantem zrobić i prowadzić rozmowy i całe szczęście, że się za to zabrali, bo polski rząd nie robił nic – stwierdziła europosłanka Polski 2050 Róża Thun na antenie Radia Zet.
Jej zdaniem ofensywa dyplomatyczna szefa polskiego rządu ma na celu wyłącznie podpięcie się pod sukces Macrona i Merkel deeskalacji konfliktu na granicy. – Starsza pani trzy tygodnie przed emeryturą ukradła mu polityczne złoto – mówiła Thun o premierze Morawieckim.
– Jeździ, gdzie tylko może, a jak nie udało mu się wystąpić w Parlamencie Europejskim, to Orban natychmiast zorganizował mu na cito spotkanie wyszehradzkie – kontynuowała.
– Trzeba było od razu reagować mądrze, sensownie, współpracować z instytucjami europejskimi i szefami innych rządów, a nie stroszyć się mimo, że na granicy umierali - i wciąż umierają - ludzie oraz twierdzić, że świetnie sobie sami poradzimy – oceniła polityk.
Wina TVP
Prowadząca rozmowę zwróciła uwagę, że działania rządu na granicy pozytywnie oceniła ponad połowa Polaków. Zdaniem Thun odpowiedzialna za to jest Telewizja Polska.
– Mamy już od lat koszmarną propagandę w mediach publicznych, która straszy ludźmi z Bliskiego Wschodu, snuje kolosalną kampanię antyniemiecką, antyeuropejską i co ma połowa Polaków na skutek tego powiedzieć? Chciałaby, żeby to się nie działo – powiedziała.