Formicki: Rosja wygrywa wojnę informacyjną z Zachodem

Dodano:
Tomasz Formicki Źródło: wywiad-kontrwywiad.pl
– Można dostrzec synergię interesów: Białorusi i Rosji oraz kosmopolitycznych, internacjonalistycznych ośrodków w Europie Środkowej i Zachodniej m.in. agend finansowanych przez George’a Sorosa, które w imię krzewienia ideologii multikulti wpisują się w narrację narzucaną przez Mińsk i Moskwę – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Tomasz Formicki, ekspert ds. służb specjalnych.

Unijne źródła donoszą, że Komisja Europejska przekazuje pieniądze na pomoc imigrantom na Białorusi za pośrednictwem organizacji kontrolowanej przez Łukaszenkę. Następnie fundusze są wykorzystywane w celach propagandowych reżimu. Czy to oznacza, że Białoruś wygrywa wojnę informacyjną z Brukselą?

Tomasz Formicki: Fakt, że Białoruś otrzymuje ze strony Komisji Europejskiej środki na pomoc migrantom jest dowodem na to, że w działaniach o charakterze hybrydowym użycie tzw. broni demograficznej w postaci migrantów jest skutecznym orężem. Aleksander Łukaszenka właściwie skopiował to, co zrobiła Turcja, gdy wywarła presję na Unię Europejską przedstawiając wizję wypuszczenia migrantów z obozów dla uchodźców i otwarcia im drogi do Europy Zachodniej. Unia Europejska ugięła się przed tą presją i przekazuje Turcji środki na pomoc dla migrantów.

Jeżeli chodzi o wymiar walki informacyjnej w geopolityce, to przede wszystkim inicjatywę przejęła Rosja, która prowadzi wyrafinowaną grę. Używając uproszczenia steruje „z tylnego siedzenia” Białorusią traktując ten kraj jako strefę do destabilizacji sąsiednich państw w obszarach przygranicznych (Litwa, Polska, Ukraina) i wywierania presji. Równolegle w sferze dyplomatycznej i komunikacji strategicznej Kreml za pomocą swoich ośrodków propagandowych w Europie Zachodniej kreuje się na siłę, która jest koncyliacyjna i może być gwarantem stabilizacji w Europie Środkowej i Wschodniej. Zatem nie tyle Białoruś wygrywa tę wojnę informacyjną, co Rosja. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że w tej walce informacyjnej można dostrzec synergię interesów: Białorusi i Rosji oraz kosmopolitycznych, internacjonalistycznych ośrodków w Europie Środkowej i Zachodniej m.in. agend finansowanych przez George’a Sorosa, które w imię krzewienia ideologii multikulti wpisują się w narrację narzucaną przez Mińsk i Moskwę.

Dezinformacja na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej dotyczy również opinii publicznej w naszym kraju. Jak ocenia Pan postulat większej obecności mediów na obszarze przygranicznym?

Przede wszystkim należy uwzględnić fakt, że na granicy mamy do czynienia z działaniami o charakterze hybrydowym i używana jest siła fizyczna wobec żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej i policji. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo nie tylko żołnierzy i funkcjonariuszy, ale również mieszkańców miejscowości położonych przy granicy. Część dziennikarzy zachowywała się skrajnie nieodpowiedzialnie wobec polskich funkcjonariuszy i żołnierzy, domagali się bowiem od nich podania personaliów. W tym kontekście siłą rzeczy rodzą się pytania: po co dziennikarzom personalia polskich żołnierzy i funkcjonariuszy SG? W jakim celu to robili? Czy mają świadomość, że taką postawą mogli ułatwić pracę operacyjną służbom specjalnym Białorusi i Rosji?

Przypominam, że doświadczenia z konfliktów zbrojnych i hybrydowych uczą, iż jednym z rodzajów atakowania psychiki żołnierzy przez wrogie komórki operacji psychologicznych jest pozyskiwanie ich personaliów, aby później komunikować się z nimi i wysyłać im SMS-y z ich stopniem, imieniem i nazwiskiem oraz adresem zamieszkania. W niektórych konfliktach bywało tak, że strona nieprzyjacielska podawała personalia żołnierzy przez specjalne urządzenia akustyczne. Praktyka działań psychologicznych pokazuje, że to może być bardzo niebezpieczne dla psychiki żołnierzy broniących granicy. Takie praktyki stosowano w przeszłości w operacjach psychologicznych i wpływały one destrukcyjnie na psychikę żołnierzy. Kolejną kwestią jest fakt, że niejednokrotnie bywało tak, że media w dobrej wierze relacjonowały wydarzenia z pola walki i druga strona konfliktu skwapliwie to wykorzystywała. Jednym z takich przykładów były wydarzenia, które miały miejsce w trakcie olimpiady w Monachium w 1972 r, gdy palestyńskie komando wzięło jako zakładników izraelskich sportowców. Wówczas stacje telewizyjne na bieżąco relacjonowały wydarzenia i Palestyńczycy oglądali sobie na żywo w telewizji ruchy antyterrorystycznych związków taktycznych dzięki czemu mogli w korzystny dla siebie sposób reagować.

Między innymi z powyższych powodów uważam, że do niektórych stref przy granicy przedstawiciele mass mediów nie powinni być wpuszczani właśnie ze względów bezpieczeństwa. Natomiast odpowiednie komórki i agendy państwowe zajmujące się komunikacją strategiczną powinny zadbać, aby przygotować dziennikarzom odpowiednie materiały i warunki w celu umożliwienia przedstawienia opinii publicznej nie tylko w Polsce, ale na całym świecie faktów o tym, co rzeczywiście dzieje się na granicy polsko-białoruskiej.

Straż Graniczna codziennie informuje o próbach nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski. Z kolei MON przekazał, że białoruskie służby uszkadzają ogrodzenie, by umożliwić migrantom nielegalne przejście do Polski. Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się eskalacji konfliktu?

W mojej ocenie będzie następować stopniowa eskalacja konfliktu, gdyż leży to w interesie nie tylko Mińska, ale przede wszystkim Kremla. Wiele wskazuje na to, że mamy tutaj do czynienia z elementami rosyjskiej doktryny wojskowej, czyli „maskirowki”. Ma ona na celu odwracanie uwagi od faktycznych celów strategicznych Rosji, a mianowicie przygotowania do aktywności wojskowej, najprawdopodobniej również o charakterze hybrydowym na Ukrainie. W chwili obecnej odnotowuje się nadzwyczajną aktywność rosyjskiego wywiadu w Obwodzie Charkowskim. Natomiast użycie Broni Demograficznej na pograniczu polsko-białoruskim jest jednym z elementów wywierania presji nie tylko na Polskę, ale również na UE, co jak widać przynosi Białorusi oczekiwane efekty, gdyż UE wspiera finansowo pomoc dla migrantów przebywających w tym kraju.

Niemcy straszą Kongres USA, że nałożenie nowych sankcji na Nord Stream II osłabi wiarygodność amerykańskiego rządu i osłabi jedność transatlantycką. Tak wynika z wycieku tajnego dokumentu niemieckiego rządu. Czy Amerykanie ugną się pod presją naszych zachodnich sąsiadów?

Jedność transatlantycka jest coraz słabsza, co ma związek ze stopniowym słabnięciem USA jako światowego hegemona. W tej chwili trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale być może klucz do odpowiedzi leży nie tyle w relacjach na linii Waszyngton – Berlin, ale w trwających od jakiegoś czasu rozmowach na linii Waszyngton – Moskwa. Należy bowiem pamiętać, że Niemcy dążą do głębszej integracji UE w kierunku modelu federalnego, superpaństwa europejskiego z Niemcami jako sternikiem tego projektu geopolitycznego. I tutaj występuje synergia interesów Waszyngtonu i Moskwy, bowiem w interesie obydwóch państw jest niedopuszczenie do powstania silnego podmiotu geopolitycznego na Starym Kontynencie. Nord Stream II nie jest klasycznym projektem biznesowym, ale ma charakter geoekonomiczny i geopolityczny. Dlatego być może odpowiedź na to pytanie leży w zrozumieniu zakulisowej rozgrywki dyplomatycznej na linii USA-Niemcy-Rosja z Chinami w tle.

Tomasz Formicki – ekspert ds. służb specjalnych, autor książek „Wywiad i kontrwywiad jako kluczowe komponenty walki informacyjnej” i „Dywersja psychologiczna. Agresja informacyjna na fundamenty cywilizacji łacińskiej w Polsce”.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...