Uściński: Aborcja to wielki biznes, z którym nie boimy się walczyć
Niedawno Sejm odrzucił projekt fundacji "Pro prawo do Życia" dot. aborcji. Zwolennikami jego dalszego procedowania było 48 posłów, a wśród nich Pan. Dlaczego głosował Pan za dalszym procedowaniem?
Piotr Uściński: To było pierwsze czytanie projektu obywatelskiego ustawy. Na kolejnych etapach legislacji można było wprowadzić poprawki. Jestem za obroną życia, nie mogłem zagłosować inaczej. W kwestiach światopoglądowych nie ma dyscypliny partyjnej w partii Prawo i Sprawiedliwość, zagłosowałem zgodnie ze swoim sumieniem.
Media liberalno-lewicowe ostro skrytykowały projekt.
Aborcja to wielki biznes, z którym nie boimy się walczyć. Głos pro-life też musi być słyszalny. Będziemy za ochroną życia niezależnie od reakcji liberalno-lewicowych mediów.
W październiku minął rok od wyroku TK ws. aborcji. Jak Pan ocenia obecny stan prawny?
Rok temu przesłanka eugeniczna została zdelegalizowana. Jednak wciąż brak odpowiedniego wsparcia i ochrony rodzin, które spodziewają się przyjścia na świat chorego dziecka. Mam nadzieję, że trwająca dyskusja będzie początkiem wprowadzenia realnych zabezpieczeń życia nienarodzonego dziecka, prowadzenia na wysokim poziomie badań prenatalnych i pomocy matce. Niedługo po wyroku TK zaproponowaliśmy pewne rozwiązania w stanowisku Zespołu Parlamentarnego na rzecz Życia i Rodziny, mam nadzieję, że część z nich uda się wprowadzić w życie.
Czy można spodziewać się inicjatywy dot. wsparcia dla rodzin, o której się mówiło?
Na razie nie chcę zdradzać szczegółów.
Zmieniając temat. Liberalno-lewicowe media piszą o "frakcji Bartłomieja Wróblewskiego", do której zaliczają m.in. Pana. Chodzi o grupę posłów o konserwatywnych przekonaniach. Co Pan na to?
W partii Prawo i Sprawiedliwość są posłowie i senatorowie o poglądach konserwatywnych, wolnościowym spojrzeniu na sprawy związane z gospodarką. Ważna jest dla nas obrona życia i rodziny. To, że mocno wspieraliśmy Bartłomieja Wróblewskiego, który był naszym kandydatem na rzecznika praw obywatelskich, nie oznacza, że powstała jakaś frakcja. My reprezentujemy poglądy dominujące wśród elektoratu PiS, ale podkreślam, że to nie jest frakcja. Jesteśmy przede wszystkim członkami PiS i przedstawicielami naszego elektoratu – wyborców PiS. Liberalno-lewicowe media próbują osłabić większość PiS takimi doniesieniami. Są w błędzie.
A Pan reprezentuje środowisko wolnościowe o konserwatywnych poglądach nie tylko w Sejmie, ale i w rządzie. Podobno jesteście sceptycznie nastawieni do premiera Mateusza Morawieckiego?
To nieprawda. Wspieramy premiera Mateusza Morawieckiego oraz cały rząd Zjednoczonej Prawicy. Jednocześnie nie wdajemy się w żadne, opisywane przez media, spory wewnętrzne. Zabiegamy o jedność prawicy.
Media wskazują też, że 24 posłów jako adres swojego biura, poza biurami w regionach, podało ul. Górnośląska 20 w Warszawie. Szykuje się jakaś nowa inicjatywa polityczna?
Jest nas nieco więcej we wspólnym biurze poselsko-senatorskim, ale to nie jest żadna nowa inicjatywa polityczna. Połączyła nas wspólna merytoryczna praca na rzecz wolnościowych rozwiązań gospodarczych, ochrony życia i rodziny. Mamy za sobą już kilka złożonych projektów, np. przyjęte przez Sejm zmiany w edukacji domowej lub oczekujące na rozpatrzenie ustawy: Samorząd dla rodziny, oraz o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii. Wspólne biuro przy Sejmie ułatwi nam pracę nad kolejnymi projektami ustaw.