Sośnierz: Budzimy się w krainie "Wielkiego Brata", a część ludzi sama tego chce

Dodano:
Dobromir Sośnierz, były poseł Konfederacji Źródło: PAP / Rafał Guz
Dobromir Sośnierz skomentował tzw. aferę Pegasusa. Zwrócił uwagę, że z punktu widzenia przeciętnego obywatela system ten nie stanowi zagrożenia, w przeciwieństwie do innych aplikacji śledzących.

Opozycja domaga się od sejmowej większości powołania komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić przypadku użycia systemu Pegasus wobec senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy, adwokata Romana Giertycha oraz prokurator Ewy Wrzosek. Zdaniem polityków opozycji, służby podsłuchiwały te osoby nielegalnie. Jak jednak niedawno donosiła "Rzeczpospolita", kwestia użycia Pegasusa wobec Giertycha miała związek z prowadzonym śledztwem w sprawie działania na niekorzyść jednej ze spółek.

"Gazeta Wyborcza" podała, że system szpiegowski Pegasus miał być zakupiony ze środków Funduszu Sprawiedliwości, czyli pieniędzy przeznaczonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości dla osób pokrzywdzonych. Politycy Solidarnej Polski odpierają zarzuty twierdząc, że wszystkie działania były zgodne z prawem.

Sośnierz: Dotyczą nas aplikacje inwigilacyjne, a nie Pegasus

Dobromir Sośnierz stwierdził, że nie jest to nic nowego i ma miejsce w wielu państwach. Zwrócił uwagę, że jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku przez krótką chwilę było głośno o zakupie tego systemu, a potem sprawa szybko ucichła.

Sośnierz przypomniał, że na początku kadencji w „Najwyższym Czasie” ukazał się artykuł dziennikarza śledczego, który opisywał, jak na celowniku służb znaleźli się politycy Konfederacji.

Zgodnie z artykułem podsłuchiwany był Grzegorz Braun i jego asystent. Miały też zostać wykradzione jego SMS-y. Sośnierz ocenił, że nie jest pewne, czy odbyło się to przy zastosowaniu oprogramowania Pegasus. Jest to jedynie podejrzenie.

„Raz stworzone narzędzia inwigilacji są kontynuowane”

Poseł Konfederacji ocenił, że prawdopodobieństwo, iż jesteśmy podsłuchiwani za pomocą Pegasusa, są niewielkie. – W dużo większym stopniu dotyczą nas różne inwigilacyjne akcje ze strony rządu, i nie tylko rządu, które są powszechne i które często lekceważymy – powiedział.

– Chociażby obecnie wdrażany system śledzenia kierowców za pomocą aplikacji, która wdrażana jest po to, żeby ściągać haracz za przejazd autostradą. Też nie wiadomo dlaczego mamy to państwu płacić, skoro sami budujemy te autostrady z własnych podatków, tak samo, jak wszystkie inne drogi. Z jakiegoś powodu rząd rezerwuje sobie prawo pobierania ekstra opłaty za autostrady i z tego tylko powodu każe nam instalować aplikację, która nas śledzi – mówił poseł.

Dobromir Sośnierz zwrócił uwagę na to, że dla przeciętnego obywatela dużo niebezpieczniejsze są właśnie tego typu aplikacje, niż bycie podsłuchiwanym przez wyspecjalizowany system antyterrorystyczny Pegasus. Wskazał w tym kontekście również przykład aplikacji „Kwarantanna domowa”.

– Jest też pomysł żeby wszystkie faktury wymieniane między przedsiębiorcami były wymieniane za pośrednictwem jednego tak zwanego systemu. To jest dopiero inwigilacja, wkraczanie w prywatność, tajemnicę handlową – powiedział poseł.

"W krainie Wielkiego Brata"

Polityk został zapytany o przewidywania dotyczące covidowych ograniczeń na świecie.

Ocenił, że ograniczenia dotyczące gospodarki będą stopniowo zdejmowane, natomiast inwigilacja związana z tą czy inną chorobą może być rozszerzana.

– W Korei testowane jest rozwiązanie polegające na tym, że zainstalowano w mieście kamery, które będą śledziły drogę osób i będą w stanie odtworzyć, kto się jak poruszał i z kim miał kontakt. Na tej podstawie rozpoznając po twarzy będą zamykać ludzi na kwarantannach. Budzimy się w krainie Wielkiego Brata i część ludzi zamiast protestować sama tego chce. Wystarczy ich postraszyć jakimś wirusem, żeby się okazało, że oni sami tego chcą – powiedział Sośnierz.

Źródło: Radio WNET, YouTube
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...