Polski europoseł zrezygnował z kandydowania na szefa PE
Kandydat Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów europoseł Kosma Złotowski (PiS) postanowił zrezygnować z ubiegania się o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego – przekazał na sesji we wtorek wiceszef PE Pedro Silva Pereira.
Kosma Złotowski nie kandyduje na szefa PE
Kandydatów na stanowisko przewodniczącego może zgłaszać grupa polityczna lub grupa posłów, która osiągnie tzw. niski próg, tj. 1/20 posłów, czyli 36 z 705, kiedy wszyscy są obecni. Wybór przewodniczącego następuje bezwzględną większością głosów ważnych, oddanych w głosowaniu tajnym, tj. 50 proc. plus jeden. Z powodu epidemii głosowanie odbędzie się zdalnie.
Kandydaturę ogłosiło czworo europosłów: Roberta Metsola (EPL), Alice Bah Kuhnke (Zieloni – Wolny Sojusz Europejski), Sira Rego (Grupa Lewicy) i właśnie Kosma-Złotowski. W grze pozostało zatem troje kandydatów.
Co proponował polski europoseł?
Kilka dni temu Złotowski zaprezentował swoją wizję funkcjonowania tego unijnego organu.
Na wstępie tekstu opublikowanego w portalu euractiv.pl europoseł zauważył, że Unia Europejska obecnie stoi przed "wieloma bardzo ważnymi wyzwaniami", co czyni różne dysfunkcje Parlamentu Europejskiego niebezpiecznymi. Jego zdaniem niektórzy europarlamentarzyści działają przeciwko sobie, a sam parlament stał się "frontem politycznej wojny kulturowej" i miejscem, do którego przenoszone są spory narodowe.
Złotowski podkreślił, że "zbliżające się wybory przewodniczącego parlamentu są okazją do zmiany tego konfrontacyjnego stylu rządzenia". "Jestem kandydatem do prawdziwej zmiany w tym szkodliwym klimacie konfliktu" – zadeklarował. Polityk EKR obiecał, że jako przewodniczący PE będzie nalegał na wyraźny podział kompetencji między unijnymi organami przy jednoczesnym "poszanowaniu zasad pomocniczości, proporcjonalności i podziału uprawnień".
Kandydat na przewodniczącego europarlamentu podkreślił konieczność rozsądnego gospodarowania budżetem tej instytucji. Postuluje ograniczenie biurokratycznych procedur, marnotrastwo, a także doprowadzenie do końca transformacji cyfrowej umożliwienia na stałe uczestniczenia w sesjach plenarnych parlamentu w sposób zdalny. "To nie tylko doskonałe narzędzie wzmacniające zasady work-life balance, ale także sposób na ograniczenie zbędnych podróży, które mają negatywny wpływ na środowisko" – argumentuje.
Kosma Złotowski chciałby również ograniczyć miejsce pracy Parlamentu do Brukseli. Podróżowanie do Strasburga na posiedzenia nazywa "absurdem, który musi się skończyć" oraz " kosztownym i niepotrzebnym rytuałem".