Ewakuacja z Ukrainy. Wielka Brytania ściąga swoich dyplomatów
Według ostatniego raportu ukraińskiego Ministerstwa Obrony, Rosja rozmieściła obecnie w regionie przygranicznym ponad 127 tys. żołnierzy. Sekretarz prasowy Białego Domu Jen Psaki powiedziała w zeszłym tygodniu, że Rosja jest w stanie rozpocząć inwazję „w dowolnym momencie”.
Wielka Brytania zdecydowała się na ewakuację części swoich dyplomatów. Londyn zdecydował się ściągnąć około połowy personelu z placówek. BBC relacjonuje, że władze w Londynie nie widzą ponoć "bezpośredniego" zagrożenia, jednak obawiają się rosyjskiego ataku na Ukrainę.
Ewakuacja Amerykanów
Z kolei w niedzielę wieczorem Departament Stanu USA ogłosił, że zmniejszy liczbę pracowników w ambasadzie USA w stolicy Ukrainy. Amerykańską placówkę w Kijowie mają opuścić jej "mniej istotni" pracownicy oraz członkowie rodzin dyplomatów - informowało CNN. Decyzja została podyktowana rosnącymi obawami związanymi z możliwą rosyjską inwazją na Ukrainę.
Urzędnicy Departamentu Stanu wskazują, że decyzja została podjęta z „wielkiej ostrożności” i że zagrożenie dla personelu amerykańskiego na Ukrainie nie wzrosło w ostatnich dniach.
USA ostrzegają przed Rosją
Decyzja o częściowej ewakuacji placówki dyplomatycznej USA wzmacnia obawy przed potencjalną rosyjską inwazją, która, jak ostrzegali amerykańscy urzędnicy, może być nieuchronna.
– Postawmy więc sprawę jasno: naszym zdaniem jest to niezwykle niebezpieczna sytuacja. Jesteśmy obecnie na etapie, w którym Rosja może w dowolnym momencie przeprowadzić atak na Ukrainę – powiedziała rzecznik prasowa Białego Domu Jen Psaki.
– Do prezydenta Putina i Rosjan należy decyzja, czy poniosą poważne konsekwencje gospodarcze, czy nie – dodała.
Psaki zaznaczyła, że w przypadku obrania przez Putina drogi niedyplomatycznej, Moskwę czekają bardzo surowe konsekwencje gospodarcze. Zapytana, czy oznaczałoby to wykluczenie Rosji z systemu SWIFT odparła, że "każda opcja leży na stole".