Mobilizacja wojsk USA. Pentagon: By móc szybko przemieścić się do Europy
– Do ok. 8,5 tys. żołnierzy USA zostało postawione w stan wyższej gotowości, by móc szybko przemieścić się do Europy – oznajmił w poniedziałek rzecznik Pentagonu John Kirby. Dodał, że nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie ich wysłania. Kirby zapowiedział, że notyfikowane jednostki z USA zostaną wysłane do Europy w razie aktywacji przez Sojusz Sił Odpowiedzi NATO.
W skład kontyngentu wchodziłyby m.in. Brygadowe Zespoły Bojowe (BCT), siły logistyczne, medyczne, lotnicze i wywiadowcze – podaje PAP.
NATO wzmacnia wschodnią flankę
Decyzja Pentagonu to kolejny element mobilizacji dot. ewentualnej inwazji Rosji na Ukrainę. W poniedziałek NATO podało, że siły państw Sojuszu "przechodzą w stan gotowości i wysyłają dodatkowe okręty i myśliwce do baz na wschodzie Europy, wzmacniając w ten sposób odstraszanie i sojuszniczą obronę w sytuacji, w której Rosja kontynuuje kumulowanie sił wokół Ukrainy".
W poniedziałek też zwołana została wideokonferencja prezydenta USA Joe Bidena z prezydentami Francji i Polski, szefami rządów Włoch, Niemiec i Wielkiej Brytanii oraz przewodniczącymi KE i RE oraz sekretarzem generalnym NATO. Ma to związek z napiętą sytuacją wokół Ukrainy.
Szef Rady Bezpieczeństwa Ukrainy: Sytuacja jest trudna, ale nie ma powodów do paniki
Nie ma powodów do paniki, sytuacja jest trudna, ale znajduje się pod kontrolą – powiedział sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow.
W poniedziałek po południu odbyło się posiedzenie RBNiO w sprawie "wewnętrznych i zewnętrznych zagrożeń". Naradę zwołał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Sekretarz Rady, Ołeksij Daniłow podkreślił, że sytuacja jest trudna od 2014 roku. – To, co się dzieje, nie jest dla nas niczym nowym – zaznaczył.
Z kolei premier Ukrainy Denys Szmyhal zapewnił, że nie ma zagrożeń dla stabilnego funkcjonowania ukraińskiego systemu finansowego – oprócz wpływu dezinformacji. – Ryzyka dla funkcjonowania narodowej gospodarki nie ma, oprócz informacyjnego, szczególnie nacisku dezinformacyjnego – powiedział Szmyhal.