Rosja zaatakowała od strony Białorusi. Łukaszenka zdradza obietnicę Putina
W czwartek kolumny rosyjskich wojsk przekroczyły wschodnie, północne oraz południowe granice Ukrainy. W nocy ze środy na czwartek Rosja rozpoczęła ostrzał ukraińskich miast. Celem agresji stały się m.in. Kijów, Charków oraz znajdujące się w obwodzie lwowskim obiekty wojskowe.
Prezydent USA Joe Biden nazwał rosyjską operację "niesprowokowanym i nieuzasadnionym atakiem". Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że UE szykuje nowy pakiet sankcji, które poważnie uderzą w rosyjską gospodarkę.
Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka oświadczył, że białoruskie wojska mogą w razie potrzeby wziąć udział w rosyjskiej operacji wojskowej przeciwko Ukrainie. Łukaszenka podkreślił, że otrzymał od prezydenta Rosji Władimira Putina zapewnienie, że atak na Białoruś zostanie uznany za równoznaczny z atakiem na Federację Rosyjską.
"Chciałbym, żeby Zachód to usłyszał"
– Mamy wspólną grupę (wojsk - red.). Część znajduje się na zachodniej granicy Rosji. Poprosiłem go (Putina - red.), aby nie używał części tej grupy. Aby zachować ją w rezerwie na wszelki wypadek, gdyby coś się stało. Jego odpowiedź brzmiała: "Obiecuję, że każdy atak lub choćby jeden krok przez granicę na terytorium Białorusi oznaczałby, że zaatakują Rosję" – zacytował Putina Łukaszenka.
– Chciałbym, żeby na Zachodzie to usłyszeli, zrozumieli i powstrzymali się od kłamstwa – dodał białoruski dyktator, którego cytuje w czwartek agencja TASS.
Łukaszenka zwrócił również uwagę, że NATO szybko wzmacnia siły na granicy z Białorusią – w Polsce i w krajach bałtyckich.