Rosja chce wysłać ochotników z Bliskiego Wschodu do walki na Ukrainie
Podczas transmitowanego przez telewizję posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Rosji minister obrony Siergiej Szojgu powiedział prezydentowi Władimirowi Putinowi, że jego ministerstwo otrzymało "ogromną liczbę wniosków” od ochotników z różnych krajów, którzy chcą "uczestniczyć w tym, co uważają za ruch wyzwoleńczy”. Putin poparł sugestię Szojgu, by wykorzystać ochotników chętnych do walki w samozwańczych republikach ludowych.
– Jeśli widzisz, że są ludzie, którzy chcą dobrowolnie, nie za pieniądze, przyjść i pomóc ludziom mieszkającym w Donbasie, cóż, musimy ich powitać i pomóc im przenieść się do strefy wojny – powiedział Putin.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał później w piątek, że nie ma planów wysyłania rosyjskich ochotników do walki, a Szojgu "mówił głównie o ochotnikach i kandydatach z Bliskiego Wschodu i Syrii”. Ministerstwo obrony Rosji potwierdziło, że otrzymało ponad 16 tys. wniosków od ochotników z tego rejonu świata, chcących walczyć na Ukrainie.
Konflikt na Ukrainie
Piątek to 16. dzień wojny ukraińsko-rosyjskiej. Lotnisko w Łucku w północno-zachodniej Ukrainie, oddalone o około 110 km od granicy z Polską, zostało poważnie uszkodzone. Gubernator obwodu wołyńskiego powiedział, że z rosyjskiego bombowca wystrzelono cztery pociski, w wyniku czego dwie osoby zginęły. Smugi dymu unosiły się również z lotniska wojskowego w Iwano-Frankiwsku na zachodniej Ukrainie, które zostało trafione przez rosyjskie pociski.
Według ukraińskiego Dowództwa Operacyjnego Wschód, uderzenie rakietowe na przedmieścia Dniepru zabiło jednego cywila i uszkodziło budynek szkoły podstawowej, budynki mieszkalne i fabrykę obuwia.
Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców Filippo Grandi przekazał w piątek, że liczba osób, które uciekła z Ukrainy, osiągnęła już 2,5 miliona.