Rosja używa na wojnie francuskiego sprzętu. Wykorzystano kruczek prawny
Z niejawnych dokumentów uzyskanych przez dziennikarzy śledczych portalu Disclose, które zostały potwierdzone danymi znajdującymi się w domenie publicznej, wynika, że od 2015 roku Francja wydała Rosji 76 licencji eksportowych na sprzęt wojskowy o łącznej wartości 152 mln euro. Liczba ta pojawia się w najnowszym raporcie francuskiego parlamentu na temat eksportu broni, chociaż jej rodzaje nie są w nim wyszczególnione.
Dziennikarskie śledztwo wykazało, że głównymi beneficjentami tych kontraktów były francuskie firmy z branży lotniczej i obronnej Thales i Safran, w których państwo ma duże udziały. Umowy dotyczą głównie kamer termowizyjnych do czołgów oraz systemów nawigacyjnych i detektorów podczerwieni dla rosyjskich myśliwców i śmigłowców szturmowych.
Unijne embargo nic nie dało
Jednak 1 sierpnia 2014 r. Unia Europejska nałożyła embargo na eksport broni do Rosji. Decyzja nastąpiła po tym, jak Rosja zaanektowała Półwysep Krymski. Wcześniej rosyjskie siły pojawiły się w Donbasie, wspierając prorosyjskich separatystów. W lipcu 2014 r. samolot pasażerski Boeing 777 z 298 cywilami na pokładzie został zestrzelony nad Donbasem rosyjską rakietą.
Pod naciskiem Stanów Zjednoczonych i kilku państw europejskich prezydent Francji Francois Hollande odwołał planowaną na 2015 r. sprzedaż Rosji dwóch okrętów desantowych typu Mistral. Ale kolejne francuskie rządy miały wykorzystać lukę w europejskim embargu: nie działało ono wstecz. Tak więc wszelkie umowy podpisane przed decyzją o nałożeniu embarga mogły być kontynuowane – podaje Disclose.
Co więcej, sprzęt był eksportowany na gwarancji, czyli francuscy producenci zobowiązali się do przeprowadzenia ewentualnych napraw przez kilka lat po dostawie. "Ten francuski sprzęt wojskowy pomógł rosyjskiemu prezydentowi Władimirowi Putinowi przez lata modernizować siły zbrojne i dziś może być używany podczas wojny na Ukrainie" – podkreślono w materiale.