Poseł PiS: Zatrzymajmy Putina. W przeciwnym razie następna będzie Polska
W środę poseł Prawa i Sprawiedliwości Robert Telus odniósł się w Polskim Radiu do informacji o wstępnym układzie pokojowym Rosji i Ukrainy. Plan zawiera 15 punktów i dotyczy m.in. zawieszenia broni, wycofania się rosyjskich sił i ukraińskiej neutralności.
Polityk podkreślił, że istnieje realna potrzeba szukania kompromisu. Wskazał jednak, że należy być ostrożnym, bo może być on tylko chwilowy.
– Jeśli ma to być tylko zawieszenie broni, to z tyłu głowy pojawia się myśl, że będzie tylko na chwilę. Dopóki Putin się nie przegrupuje i nie wzmocni. UE, NATO i USA próbują podchodzić do Rosji jak do jeża, żeby tylko zbytnio się nie ukłuć. Obawiam się, że jeżeli nie zatrzymamy Putina na Ukrainie, to następna będzie Polska – apelował Robert Telus.
Zdaniem posła Putin nie zaspokoi swoich aspiracji "samą Ukrainą", ponieważ od lat realizuje plan, który miał początek w Gruzji w 2008 roku. Dodał, że Rosja "testuje, na ile może sobie pozwolić". – Litwa, Łotwa i Estonia są mniejsze od Polski. Nie stanowią dla Władimira Putina łakomego kąska. Putin uważa, że same się poddadzą. Będzie chciał zdobyć duży i mocny kraj, by pokazać światu, że to on rządzi – wskazał Telus.
Czynna polityka Polski
– To jest chory człowiek, nie myśli racjonalnie, chce jedynie zrealizować swoje cele. To, co dziś się dzieje, jest następstwem polityki układania się z Putinem – oceniał polityk. W tym kontekście podkreślił również rolę, jaką Polska odgrywa wobec rosyjskiej inwazji.
– Narrację na całym świecie nadaje Polska. Pamiętamy sprawę 5 tys. hełmów z Niemiec dla Ukrainy. Przecież to była kpina. Symboliczna i przeważająca była w tym kontekście wizyta premiera Morawieckiego w Berlinie. Rozmawiał z kanclerzem Niemiec, ale tak naprawdę zwrócił się do Niemców. Zachód nadal robi za mało, brakuje zdecydowania ws. Rosji – przekonywał Telus.
Polityk zwrócił uwagę, że światem rządzą biznes i pieniądze. – Dla Niemców i Francuzów liczą się sprawy gospodarcze, bo z Rosji płynie ropa. Tak naprawdę płynie krew. Musimy to uświadamiać Europejczykom również takimi czynami jak podróż premierów do Kijowa – podkreślał Robert Telus. Ocenił, że wizyta w Kijowie była aktem odwagi ze strony szefów rządów.