Radziejewski: Jak oceniają ryzyko ataków rakietowych na cele nad Wisłą?
Publicysta zabrał głos w ramach przetaczającej się przez opinię publiczną dyskusji na temat tego, jaką politykę powinna prowadzić Polska w zakresie wojny Rosji z Ukrainą. Zachęcił niektórych polityków i komentatorów polskiej sceny politycznej do głębszego pochylenia się nad ewentualnymi skutkami forsowanych czy analizowanych przez nich koncepcji.
„Ludzie wzywający do włączenia się Polski w wojnę rosyjsko-ukraińską powinni być bardziej precyzyjni. Wskazane byłoby, żeby dookreślali takie, dość niebagatelne kwestie, jak czy owo dołączenie ma być wraz z całym NATO czy samodzielne, jak oceniają ryzyko ataków rakietowych na cele nad Wisłą, jak szacują potencjalne straty. Wtedy można by o ich postulatach poważnie rozmawiać” – napisał na Facebooku.
„Do tego dochodzi klasyczna kwestia: czy romantyczni podżegacze chcą dysponować życiem także swoich dzieci i swoim, czy tylko cudzym? To też zawsze warto wiedzieć” – dodał.
„Z perspektywy odbiorcy, niezmiennie warto żądać oceny skutków postulowanych działań. Nie intencji, nie słuszności, a skutków dla Polski. Te są w polityce najważniejsze” – przypomniał Radziejewski.
Radziejewski: Eskalacja nie leży w interesie Polski
Szerzej o zagrożeniach, ale i szansach dla Polski publicysta mówił kilka dni temu na kanale YouTube „Nowej Konfederacji”.
W jednym z wątków swojej wypowiedzi Radziejewski ocenił, że dążenie do wejścia NATO na Ukrainę jest w obecnej sytuacji działaniem eskalacyjnym. – Moim zdaniem eskalacja nie leży w interesie Polski i trzeba uważać z takimi działaniami. Leży natomiast w interesie Ukrainy. To jest jedno z miejsc, gdzie interes Ukrainy i Polski się rozchodzi. Ukraińcy, co jest naturalne, chcą jak największego umiędzynarodowienia konfliktu i są gotowi zapłacić eskalacją. Będzie przecież zupełnie inna sytuacja jeśli Rosja znajdzie się w stanie wojny z całym NATO lub choćby z częścią krajów NATO. To radyklanie polepszy ich sytuację. Naszej nie polepszy, ponieważ jeśli dojdzie do tego, to my będziemy następnym celem. (…) Pamiętajmy o tysiącach rosyjskich głowic nuklearnych, broni balistycznej, innej broni, i o tym, że jako podstawowe zaplecze logistyczne, będziemy w razie czego pierwsi na liście celów – tłumaczył ekspert.
Radziejewski tłumaczył, ze Polska nie ma żadnego interesu, żeby wchodzić do trwającej wojny. – Ta deklaracja kijowska to nie jest deklaracja, która by do tego prowadziła, ale ociera się o tego ducha, więc przestrzegałbym przed takimi rzeczami i namawiał do bardzo chłodnego analizowania – powiedział szef „Nowej Konfederacji”.
Radziejewski wskazał, że patrząc w kategoriach racji stanu, przed Polską otwierają się też nowe możliwości.