Cichanouska: Kreml chce zachlapać reżim Łukaszenki krwią

Dodano:
Swiatłana Cichanouska Źródło: PAP / Maciej Kulczyński
Jeżeli Łukaszenka wyśle wojska na Ukrainę, to tylko skomplikuje jego sytuację – oceniła liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska.

Białoruska opozycjonistka w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zwróciła uwagę, że w interesie Aleksandra Łukaszenki nie leży wysyłanie swoich wojsk na Ukrainę. – Zostałby agresorem i pociągnąłby nasze państwo na dno. Tego, co zrobił, już z siebie nie zmyje – wskazała Swiatłana Cichanouska.

Zaangażowanie Białorusi w wojnę, zdaniem Cichanouskiej, tylko skomplikowałoby sytuację Łukaszenki. – Mogę przypuszczać, że domaga się tego Kreml, by nie być osamotnionym w swoich działaniach – mówiła liderka białoruskiej opozycji demokratycznej.

Jak zauważyła, białoruskie wojska nie były wprowadzone do Ukrainy "tylko dlatego, że jest duży opór wewnątrz sił zbrojnych". Dodała, że dowódcy zdają sobie sprawę, że wysyłając żołnierzy na wojnę rosyjsko-ukraińską "skazaliby ich na śmierć".

"Kreml chce zachlapać krwią reżim Łukaszenki"

Cichanouska podkreśliła, że "Kreml chce ostatecznie zachlapać krwią reżim Łukaszenki", a w jej kraju działa propaganda, która wmawia obywatelom, że na Ukrainie "są jacyś naziści". – Wierzę w to, że żołnierze białoruscy wszystko rozumieją, że Ukraińcy są naszymi braćmi – mówiła.

– Jak możemy toczyć wojnę z braćmi? – pytała opozycjonistka.

Zdaniem Cichanouskiej, wysłanie białoruskich żołnierzy na Ukrainę zaostrzyłoby sankcje gospodarcze. Zwróciła uwagę, że wiele z tych firm, które wycofały się z rynku rosyjskiego, nadal funkcjonuje na Białorusi. – To byłoby dla nich sygnałem, czerwoną linią. Ale to też mogłoby jeszcze bardziej uderzyć w Białorusinów za granicą – mówiła liderka opozycji demokratycznej na Białorusi. Dodała, że wraz z wybuchem wojny, obywateli jej kraju dotknęła "fala dyskryminacji".

"Łukaszenka nie jest w stanie wyprosić rosyjskich żołnierzy"

– Łukaszenko nie kontroluje przemieszczenia rosyjskich wojsk i nie wie, skąd i kto strzela. Zastrasza natomiast własny naród, nie zaprzestaje represji – tłumaczyła Cichanouska. Liderka opozycji przyznała, że Białoruś jest już częściowo okupowana przez rosyjską armię, ale brakuje rosyjskiego zarządzania.

– Domagamy się więc, by społeczność międzynarodowa uznała nasz kraj za de facto okupowany, by dokończyć proces delegitymizacji Aleksandra Łukaszenki. Nie jest już gwarantem suwerenności i stracił związek z rzeczywistością – mówiła Cichanouska, nazywając Łukaszenkę "rosyjskim kolaborantem".

Opozycjonistka porównała Białoruś do miasta Chersoń, okupowanego przez Rosjan. – Tam ludzie wychodzą protestować, a do nich strzelają – tłumaczyła.

Źródło: Rzeczpospolita
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...