Wokalista Marillion: To co zrobili Polacy, jest niesamowite
Marillion to jeden z najpopularniejszych zespołów grających rocka progresywnego. Słynna grupa, która od blisko 40 lat wydaje kolejne albumy, właśnie w Polsce ma wyjątkowo dużą rzeszę fanów. W tym roku muzycy odwiedzą nasz kraj w ramach tzw. Marillion Weekend - szczególnej imprezy, podczas której przez trzy wieczory z rzędu grają trzy różne koncerty.
Wokalista zespołu Steve Hogarth podczas rozmowy dotyczącej zbliżającej się imprezy podzielił się swoimi przemyśleniami na temat sytuacji związanej z wojną na Ukrainie oraz kryzysu uchodźczego.
– Dziwnie będzie znaleźć się w Polsce. To będzie piękne przeżycie, ale jednocześnie pełne emocji. Wiesz, oni znajdują się niemal na linii frontu – mówi muzyk w rozmowie z Douglasem Helveringiem, kompozytorem muzyki klasycznej, który na You Tube prowadzi własny kanał poświęcony muzyce popularnej.
Hogarth podkreśla, że jest poruszony postawą Polaków, którzy przyjęli do siebie uchodźców z Ukrainy. – Zdaje się, że do Polski dotarły już dwa miliony osób z Ukrainy, a władze nadal nie zbudowały nawet jednego obozu dla uchodźców. Stało się tak, ponieważ Polacy przyjęli ich pod swoje dachy – mówi.
Prowadzący rozmowę stwierdza, że jest to "niesamowite". – To prawda, to faktycznie jest niesamowite. Było to niezwykle poruszające – dodaje Hogarth.
Podczas koncertów w Polsce zespół ma zbierać pieniądze na pomoc uchodźcom z Ukrainy.
Uchodźcy w Polsce
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę do Polski przybyło już ponad 2,4 mln osób – podała w piątek Straż Graniczna.
Polskie służby cały czas monitorują sytuację dotyczącą ukraińskich uchodźców, którzy z powodu wojny uciekają z terytorium naszego wschodniego sąsiada.
Kilka dni temu prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Polska Times" zapewnił, że Polska nie będzie wdrażać przymusowej relokacji uchodźców, dając im swobodę wyboru, gdzie chcą przebywać.
Środki na uchodźców
Władze państwa polskiego zabiegają o wsparcie ze strony Unii Europejskiej w związku z kryzysem uchodźczym. Przedstawiciele rządu zaproponowali zryczałtowane finansowanie z budżetu UE w wysokości tysiąca euro na jednego uchodźcę z Ukrainy. Ze środków można byłoby pokryć nie tylko bieżące koszty pobytu i integracji, ale powołać też fundusz retroaktywny, czyli uwzględniający wydatki, które państwa członkowskie już poniosły.
Jednak jak zaznaczył europoseł Jacek Saryusz-Wolski w piątkowej rozmowie na antenie TVP Info, "na razie się na to nie zanosi". – To wynika z czegoś, co się nazywa dystansem psychologicznym. (…) Polska przez lata i ostatnie miesiące została obrzydzona wizją autorytarnego kraju bez demokracji i praworządności. W związku z tym, oczywiście, są wyrazy poparcie i solidarności z cierpiącymi na Ukrainie, jeżeli trzeba, to też odnotowuje się wysiłek Polski, ale tak mało znacząco, jak tylko można – mówił polityk.