Inflacja w Polsce i Europie. Ekspert ocenia: To efekty geopolityki
Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał ostatnio, że inflacja w Polsce w marcu tego roku wyniosła 11 proc. To najwyższy wynik od ponad 21 lat. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 11 proc. (przy wzroście cen towarów o 11,6 proc. i usług o 9,1 proc.). Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 3,3 proc. (w tym towarów o 4,1 proc. i usług o 0,8 proc.).
Znaczny wzrost kosztów zanotowano w kategorii użytkowania mieszkań i domów oraz nośników energii. Rok do roku to wzrost aż o 17,7 proc. Duży wpływ na inflację mają ceny paliw. W ciągu roku podrożały one o 33,5 proc.
Pytlarczyk: Efekty geopolityki
Główny ekonomista i dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych banku Pekao SA Ernest Pytlarczyk skomentował w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" sytuację inflacyjną zarówno w Polsce, jak i w Europie. Jego zdaniem, inflacja jeszcze długo będzie najważniejszym tematem, ponieważ nie da się jej szybko zmniejszyć.
– Tarcze antyinflacyjne w naszej ocenie obniżyły inflację o około 3 pkt. proc., ale to efekt czysto mechaniczny. Jednocześnie wiele czynników jest poza kontrolą polskiej polityki pieniężnej. Nazwaliśmy to "putinflacją", nazwa efektowna, ale też uzasadniona merytorycznie, bo to, co się dzieje w gospodarce polskiej i europejskiej, to efekty geopolityki. Najpierw był rosyjski szantaż i kryzys gazowy, potem wybuchła wojna. Skutki to wzrosty cen gazu i paliw, nawozów sztucznych, co na żywność zaczęło się przekładać już teraz, choć przecież te najdroższe nawozy dopiero będą użyte w tym sezonie – mówił ekspert.
– Poziom inflacji "oczyszczony" z wpływu Putina to 6-7 proc. I ona wynika z czynników wewnętrznych, ale jednak także zewnętrznych, bo wzrost cen paliw przed jesienią to kwestia rosnącego globalnego popytu – dodał Pytlarczyk.