Iskrzy między Ukrainą a Niemcami. Scholz podał powód
Steinmeier chciał przyjechać do Kijowa razem z prezydentami Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, którzy złożyli swoją wizytę 13 kwietnia. Jednak obecności niemieckiego prezydenta nie życzył sobie gospodarz spotkania, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ma to związek z bliskimi stosunkami Niemiec z Rosją i ociąganiem się Berlina w pomocy Kijowowi.
W Niemczech decyzja Zełenskiego wywołała niezrozumienie i została ostro skrytykowana przez polityków różnych partii. W szczególności wicekanclerz Robert Habeck (Zieloni) nazwał to "błędem dyplomatycznym". Z kolei sam Steinmeier powiedział podczas pobytu w Polsce, że musi "przyjąć to do wiadomości", że w Kijowie nie życzono sobie jego wizyty.
Scholz: Decyzja władz Ukrainy to dla Niemiec problem
W środę po posiedzeniu niemieckiego rządu kanclerz Olaf Scholz oświadczył, że decyzję ukraińskich władz o odmowie przyjęcia prezydenta Niemiec uważa za problem, który uniemożliwia jemu samemu wyjazd do Kijowa.
Według Scholza strona ukraińska musi wnieść swój wkład w rozwiązanie tego problemu, m.in. poprzez rozmowy z prezydentem RFN. – Steinmeier jest najwyższym reprezentantem naszego kraju, popieranym przez zdecydowaną większość – powiedział kanclerz.
Ambasador Ukrainy odpowiada Scholzowi
Stanowisko Scholza skrytykował ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk, nazywając niemieckiego kanclerza "obrażalskim". – Dąsanie się nie jest godne męża stanu – ocenił ukraiński dyplomata.
– Chodzi o najbardziej brutalną i niszczycielską wojnę od czasu hitlerowskiej napaści na Ukrainę, to nie jest przedszkole – podkreślił Melnyk, cytowany przez niemiecką agencję prasową dpa.
Atakując Ukrainę, Władimir Putin wywołał konflikt, który przekształcił się w największą konfrontację zbrojną w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej i doprowadził do ogromnego problemu migracyjnego – z Ukrainy uciekło ponad 5,5 mln ludzi, z czego najwięcej (3 mln) do Polski.