Prokuratura postawiła zarzut znanemu prezenterowi TVN24
Dziennikarz prowadził samochód, mimo odebranego prawa jazdy – twierdzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Prowadzący programy "Fakty" i "Fakty po Faktach" przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień.
Zarzut pod adresem prezentera
Prokuratura zarzuciła prezenterowi telewizyjnemu, że prowadził auto bez uprawnień 19 sierpnia 2016 roku w miejscowości Myszyniec na Mazowszu. Przy ulicy Pawłowskiego samochód marki BMW z dziennikarzem za kierownicą został zatrzymany przez patrol policji – relacjonuje portal Wirtualnemedia.pl. Okazało się, że Kraśko nie miał uprawnień do prowadzenia auta. Zostały mu one cofnięte w 2014 roku. Za prowadzenie pojazdu mechanicznego bez uprawnień grozi grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat więzienia.
Jak donosiła prasa w Polsce w grudniu ubiegłego roku, Piotr Kraśko po raz pierwszy stracił prawo jazdy już w 2009 roku. Ponownie spotkało go to w roku 2014. W takiej sytuacji celem odzyskania uprawnień popularny dziennikarz musiałby ponownie zdać egzamin, jednak nie uczynił tego.
"Zakłopotanie i wstyd to największa kara"
Zdarzenie z udziałem Piotra Kraśki było szeroko komentowane w polskich mediach pod koniec 2021 roku.
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl do sprawy odniósł się między innymi publicysta tygodnika "Polityka" i komentator TVN24 Jacek Żakowski. Jak wówczas stwierdził, "zakłopotanie i wstyd to największa kara" dla prowadzącego "Fakty" TVN. – Celebryci, jak Kraśko, i tak ponoszą dodatkową karę, bo ich grzechy są publicznie dyskutowane – oznajmił.