"Ratujemy prezydenta przed ciężką katastrofą". Ziobro skomentował inicjatywę Dudy
Od dłuższego czasu trwają negocjacje pomiędzy Solidarną Polską a Prawem i Sprawiedliwością w sprawie prezydenckiego projektu dotyczącego zmian w polskim Sądzie Najwyższym. Przypomnijmy, że propozycja Andrzej Dudy zakłada m. in. likwidację Izby Dyscyplinarnej. Rząd liczy, że ten ruch pozwoli odblokować, zamrożone przez Komisję Europejską, środki z unijnego Funduszu Odbudowy. W piątek rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że Polska osiągnęła wstępne porozumienie w tej sprawie z KE.
Tymczasem, jak przekonuje minister sprawiedliwości, zaimplementowanie bez żadnych zmian prezydenckiego projektu oznaczałoby chaos w polskim wymiarze sprawiedliwości.
– Ratujemy pana prezydenta przed ciężką katastrofą, która by nastąpiła, gdyby bez zmian ta ustawa weszła w życie – powiedział w sobotę Zbigniew Ziobro na antenie RMF FM.
Reforma Sądu Najwyższego
Jak stwierdził lider Solidarnej Polski, początkowo Prawo i Sprawiedliwość zamierzało przyjąć propozycję Andrzeja Dudy najszybciej, jak to było możliwe. Na drodze stanęli jednak politycy SP. Ziobro wytłumaczył, dlaczego tak się stało.
– Gdyby nie Solidarna Polska, ta ustawa byłaby pewnie już uchwalona na zasadzie blitzkriegu - taki był plan. Jak teraz wskazują eksperci, konsekwencją uchwalenia tej ustawy byłby całkowity paraliż wielu postępowań sądowych w Polsce – tłumaczył szef resortu sprawiedliwości i dodał, że gdyby projekt prezydenta wszedł w życie bez poprawek "to oznaczałoby, że w Polsce sparaliżowane są postępowania aresztowe".
– Jestem przekonany, ponieważ prowadzimy rzeczowe rozmowy, że Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało wprowadzać takie zmiany, które nie spowodują dewastacji i paraliżu polskiego sądownictwa. W tym sensie będzie możliwe nasze poparcie. Bez tych zmian poparcie by nie było możliwe – dodał Ziobro.
Środki z KPO
Polityk odniósł się także do wciąż trwającego sporu Polski z Komisją Europejską, którego swoistym zakładnikiem zostały środki z Krajowego Planu Odbudowy. Ziobro stwierdził bez ogródek, że te "pieniądze się nam należą jak przysłowiowa kość psu".
– Jesteśmy żyrantem kredytu. Wszystkie państwa Unii Europejskiej żyrują kredyt. Gdyby Polska się nie zgodziła - tych pieniędzy by nie było. Co więcej, my już spłacamy ten kredyt – tłumaczył.
– Uważaliśmy, że na etapie, kiedy szantaż był, trzeba było złożyć weto, by wyeliminować ten mechanizm. Jest sytuacja nadzwyczajna, jest wojna za naszą granicą, są dramatyczne skutki w gospodarce (...). Zgodziliśmy się jako Solidarna Polska na pewne kompromisy w imię stanu wyższej konieczności – dodał minister sprawiedliwości.