Kliczko mówi o sytuacji w Kijowie i dziękuje Polakom
Mer stolicy Ukrainy przekazał w rozmowie z Polsat News, że w mieście jest obecnie 2,5 miliona mieszkańców, co oznacza, że jest ich o milion mniej niż przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji.
Kliczko: Rozumiemy, kto jest prawdziwym przyjacielem
Polityk po raz kolejny wyraził wdzięczność wobec Polaków za udzielone wsparcie. – Bardzo dobrze rozumiemy, kto jest prawdziwym przyjacielem. Wiemy ilu uchodźców znajduje się w Polsce, wiemy jaką pomoc od Polski dostajemy i ekonomiczną, i wojskową – podkreślił Witalij Kliczko.
– Nie możemy zabronić ludziom powrotu do Kijowa. Każdy ma własny kierunek, ale powinniśmy mówić o tym, że nie potrafimy zagwarantować stuprocentowego bezpieczeństwa, ponieważ w każdej chwili mogą być ostrzały. Dlatego też każda osoba, która znajduje się na terenie Ukrainy ryzykuje – zaznaczył mer ukraińskiej stolicy.
Jak jednak dodał, w mieście jest nieporównywalnie bezpieczniej niż jeszcze miesiąc temu, w związku z czym poszczególne elementy codzienności stopniowo wracają.
Kliczko przypomniał jednocześnie, że w mieście co jakiś czas ogłaszane są alarmy przeciwlotnicze. – W dalszym ciągu schronem dla mieszkańców jest metro. Jeżeli jest ogłaszany alarm, każdy może się tam schować. Ciągle słyszymy te syreny, które wzywają, by schować się w bezpiecznym miejscu. Nasza obrona przeciwlotnicza i żołnierze działają – powiedział.
Kijów odżywa
Kliczko poinformował, że także komunikacja miejska powoli zaczyna pracować w standardowym trybie. – Kwitną kasztanowce, (prawie) wszystko działa, dostarczana jest energia elektryczna, bieżąca woda – powiedział.
Jak dodał, w stolicy nie pracują przedszkola i szkoły, a także muzea. Miasto planuje we wrześniu na początku roku szkolnego otworzyć wszystkie placówki oświatowe.