Rzecznik Kremla o decyzji USA: Dolewanie oliwy do ognia

Dodano:
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla Źródło: Wikimedia Commons
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skrytykował USA za dostarczanie Ukrainie nowej broni i oskarżył Waszyngton o "dolewanie oliwy do ognia".

Jak podały amerykańskie media, powołując się na wypowiedzi urzędników Białego Domu, Stany Zjednoczone mają przekazać Ukrainie systemy artylerii rakietowej HIMARS wraz z rakietami o zasięgu około 80 km. Kijów miał dać Waszyngtonowi gwarancję, że nie użyje tej broni do ataków na terytorium Rosji.

W środę Moskwa ostro skrytykowała decyzję USA o dostawie nowej broni i amunicji na Ukrainę, a Kreml oskarżył Waszyngton o "dolewanie oliwy do ognia".

– Uważamy, że Stany Zjednoczone celowo dolewają oliwy do ognia. USA oczywiście trzymają się linii, że będą walczyć z Rosją do ostatniego Ukraińca – powiedział w rozmowie z dziennikarzami rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Dodał, że Moskwa nie wierzy w zapewnienia ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego co do tego, że Kijów nie ma zamiaru używać amerykańskich systemów rakietowych dalekiego zasięgu do atakowania celów na terytorium Rosji.

Ostrzeżenie przed bezpośrednią konfrontacją na linii Rosja-USA

Wcześniej rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow powiedział państwowej agencji prasowej RIA Novosti, że Moskwa postrzega amerykańską pomoc wojskową dla Ukrainy "wyjątkowo negatywnie". Zapytany o perspektywę bezpośredniej konfrontacji między USA a Rosją Riabkow stwierdził, że "każda kontynuacja dostaw broni zwiększa takie ryzyko".

Wiceszef rosyjskiej dyplomacji obwinił Waszyngton o eskalację działań wojennych na Ukrainie, mówiąc: "USA nie robią nic w interesie znalezienia jakiegoś rozwiązania. Dokładnie tak samo było przez wiele lat przed rozpoczęciem specjalnej operacji wojskowej", jak Rosja nazywa inwazję na Ukrainę.

Wojna rosyjska-ukraińska trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od 1945 r., kiedy upadły hitlerowskie Niemcy.

Źródło: AP / Al Jazeera / TASS / Reuters
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...