"Europa musi to zrozumieć". Bracia Kliczko ostrzegają
Dziennikarze niemieckiego dziennika "Bild", cytowani w poniedziałek przez portal wp.pl, odbyli rozmowę z byłymi mistrzami świata w boksie w Kijowie, a dokładnie w miejscu ostatniego ostrzału dokonanego przez armię Federacji Rosyjskiej.
Mer miasta opowiedział o sytuacji w stolicy Ukrainy. – Tydzień temu cztery rosyjskie samoloty przeleciały nad miastem i zniszczyły ten budynek fabryczny. Jest to tak zwana operacja specjalna Rosjan przeciwko rzekomym jednostkom wojskowym. Ale ta firma od wieków produkuje wagony, także do przewozu zboża. Nigdy sprzętu wojskowego. Jedyny sens, jaki widzę w atakowaniu tej firmy, to zagłodzenie Ukrainy i całej Europy – mówił Witalij Kliczko, stojący przy zdewastowanej fabryce.
Życie w Kijowie
Władimir Kliczko wskazał, że życie powoli wraca do Kijowa. – W połowie marca było to jeszcze miasto duchów. Nie było ludzi, nie było samochodów. Teraz życie wróciło, ale ten spokój jest bardzo kruchy – stwierdził. I dodał, że ostrzał ukraińskiej stolicy przez rosyjskie siły zbrojne może wrócić. – Tydzień temu na Kijów spadły cztery rakiety. Niebo nad naszymi głowami nie jest bezpieczne. Europa musi to zrozumieć – zaznaczył jeden z braci.
Mężczyźni odnieśli się także do sytuacji na froncie. Zaapelowali przy tym, aby nie ulegać złudzeniu, że w kraju zapanował już spokój. – Kilkaset kilometrów stąd toczą się zacięte bitwy. Rosjanie mają więcej żołnierzy, więcej artylerii i więcej sprzętu, dlatego pilnie potrzebujemy wsparcia – powiedzieli Ukraińcy.
Ostrzeżenie dla Europy
Witalij Kliczko podkreślił, że Ukraina broni teraz całej Europy i jej wartości. – Bronimy nie tylko naszych rodzin, naszych miast i naszego kraju. Bronimy również wartości każdego zachodniego państwa demokratycznego. Potrzebujemy amunicji, potrzebujemy nowoczesnej broni, broni defensywnej – wskazał mer Kijowa.
– Ważne jest, aby zrozumieć, że jeśli my upadniemy, to wy też – ostrzegł Europę Zachodnią Władimir Kliczko.