"Boi się rozpętania III wojny światowej". Rosyjska opozycjonistka mocno o Putinie
Kurnosowa udzieliła wywiadu dla ukraińskiej gazety "Obozrevate". Jej zdaniem agresywna retoryka i buńczuczne wypowiedzi władz Rosji, na czele z prezydentem Władimirem Putinem, to narzędzie polityki wewnętrznej. Kreml musi bowiem w jakiś sposób wytłumaczyć Rosjanom, dlaczego "specjalna operacja wojskowa" trwa tak długo.
Putin się boi
Według opozycjonistki, pomimo zakrojonej na szeroką skalę wojny z Ukrainą i narracji pełnej agresji, Kreml nie ma zamiaru rozpoczynać III wojny światowej.
– Wierzę, że cała ta ostra retoryka jest skierowana przede wszystkim do Rosjan, aby wyjaśnić, dlaczego »operacja specjalna«, jak ją nazywali, trwa tak długo i dlaczego wygląda bardziej jak wojna na pełną skalę niż to, co władze obiecywały na samym początku. Jedynym sposobem wyjaśnienia tego na użytek wewnętrzny jest to, że faktycznie [Rosjanie - przyp. red.] walczą nie z Ukrainą, ale z całym tym okropnym NATO. I dlatego wszystko jest dla nich takie trudne. W końcu pamiętajmy - w koncepcji Kremla Ukraina w ogóle nie istnieje - wyjaśniła Kurnosowa.
Dodała, że bez względu na to, jak bardzo Putin i jego otoczenie są oderwani od rzeczywistości, to zdają się rozumieć, że zostaną pokonani w wojnie na pełną skalę.
– Dlatego nie sądzę, że naprawdę chcą rozpocząć III wojnę światową – podsumowała opozycjonistka.
Należy zauważyć, że dzień wcześniej szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow zapowiedział, że Rosjanie pomogą Ukraińcom pozbyć się „antyludowego i antyhistorycznego reżimu”. W odpowiedzi przedstawiciela ukraińskich władz zasugerowała Ławrowowi, że ten cierpi na schizofrenię.
Wojna na Ukrainie
24 lipca minęło pięć miesięcy od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, której Moskwa nie nazywa wojną, lecz "specjalną operacją wojskową". Ani z Kremla, ani z Kijowa nie płyną sygnały świadczące o tym, żeby konflikt miał się szybko zakończyć. Nie spodziewają się tego również wojskowi analitycy.
Moskwa domaga się od Kijowa uznania Krymu za rosyjski, a także "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi nawet do 15 lat więzienia.