Przydacz: Ten trend jest niebezpieczny dla UE w całości
Niedawno przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przekazała, że bierze pod uwagę zmianę unijnych traktatów.
Jedną z przyjętych rekomendacji jest postulat dotyczący zniesienia zasady jednomyślności w sprawach dotyczących polityki zagranicznej. – Jeśli Unia ma działać szybciej, zasada ta nie ma już sensu w kluczowych obszarach polityki UE – tłumaczyła Ursula von der Leyen cytowana przez agencję Reutera.
Sprzeciw Polski
Przeciwko takim planom protestują mniejsze kraje UE, w tym również Polska. Jak podkreślił wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, jeśli dojdzie do porzucenia zasady jednomyślności, da to "największym państwom absolutną dominację w UE".
– Państwa małe i średnie nie będą miały możliwości blokowania krytycznych dla siebie projektów, zawsze będą przegłosowane. Ten trend jest niebezpieczny dla UE w całości – stwierdził wiceminister na antenie Polskie Radia 24.
Przydacz podkreślił, że historia brexitu niczego nie nauczyła unijnych polityków. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE było, zdaniem polityka, sprzeciwem wobec faktu, że "Brukseli ma rozkazywać suwerennemu państwu (...) bez prawa obrony i zablokowania takiej decyzji".
Odejście od zasady jednomyślności popsuje "dobry projekt" jakim jest UE, uważa Przydacz i ostrzega, że próby takich zmian przyniosą Wspólnocie duże problemy.
– Nie możemy pozwolić na taki model integracji, że najwięksi, poprzez opanowane przez siebie instytucje, będą decydować w całości o przyszłości projektu europejskiego. To zagraża całemu projektowi, zaczną się jeszcze większe tarcia – wyjaśnił wiceszef MSZ.
KPO
Przydacz odniósł się także do faktu braku wypłaty Polsce należnych środków z Krajowego Planu Odbudowy, mimo spełnienia najważniejszych tzw. kamieni milowych. Zdaniem wiceministra, duży udział w całej sytuacji ma polska opozycja.
– Na zasadzie: im gorzej, tym lepiej. Lepiej dla nich, nie dla Polski. W Brukseli pada to niestety na podatny grunt. Zasada, że umów należy dotrzymywać, nie do końca i nie wszędzie się przyjęła. Było zobowiązanie ze strony UE. Polska wykonała kilka pozytywnych kroków, m.in. ws. Izby Dyscyplinarnej SN. Nie spotkały się one z pozytywną odpowiedzią – stwierdził Przydcza.
– Część polskiej opozycji intensywnie pracuje nad tym, aby Polska tych środków nie otrzymała. W ich przekonaniu zwiększa to szansę ich zwycięstwa w wyborach. Nie ma dla nich znaczenia, że stracą na tym Polacy – dodał wiceminister.