Kościelne płyty tektoniczne w ruchu
Coraz liczniejsze grono komentatorów, szczególnie języka angielskiego, zauważa - o czym pisałem już w przeszłości - że po publikacji motu proprio “Traditionis custodes”, którego celem jest likwidacja tradycyjnej liturgii rzymskiej, gwałtownie zaczął zmniejszać się dystans pomiędzy kościelnymi tradycjonalistami, a kościelnymi konserwatystami. Warto ten obraz uzupełnić o szerszą perspektywę.
Bardziej niż o “konserwatystach” wolę mówić o “wojtylianach”, czyli katolikach, którzy nigdy nie przejawiali skłonności tradycjonalistycznych, ale reprezentują szczególny rodzaj katolickiej formacji jaka powstała w czasach długiego pontyfikatu Jana Pawła II. Charakteryzował się on względną obojętnością wobec spraw bliskich tradycjonalistom, takich jak znaczenie ciągłości tradycji liturgicznych, dyskutowanie soborowej doktryny o wolności religijnej czy kwestionowanie - przynajmniej do pewnego stopnia - posoborowego ekumenizmu.
W przeszłości “wojtylianie” niejednokrotnie stawali wręcz w jawnej opozycji do tradycjonalistycznej agendy. Jednocześnie bliskie było obu grupom stanowisko polskiego Papieża w sprawie moralnego nauczania. Tożsame spojrzenie na te kwestie nie powodowało jednak przesadnego zbliżenia środowisk, ponieważ sprawa ta wydawała się na poziomie Stolicy Apostolskiej niekontrowersyjna.