Referenda ws. przyłączenia do Rosji. Jest reakcja Ukrainy
We wtorek ukraińskie media obiegła wiadomość o planach rosyjskiej administracji na okupowanych terytoriach kraju. Według doniesień, Rosjanie chcą w ekspresowym tempie przeprowadzić referenda przyłączeniowe, które miałyby wykazać "chęć" mieszkańców zajętych obwodów do przyłączenia się do Rosji.
O planach przyłączenia zajętych terenów do Rosji mówiono od dawna, jednak do tej pory były to jedynie przypuszczenia. Jednak wraz z sukcesami ukraińskiej kontrofensywy, Rosjanie zdecydowali się na przyspieszenie całego procesu w obawie przed dalszą utratą zdobyty po 24 lutego terytoriów.
Władze okupowanego obwodu chersońskiego wyznaczyły datę referendum na dni 23-27 września. Wcześniej, na ten sam termin, datę referendum ustalili prorosyjscy separatyści z tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. Przedstawiciele Kremla z zadowoleniem przyjęli te doniesienia.
Reakcja Ukrainy
Na reakcję ukraińskich władz nie trzeba było długo czekać. Andrij Jermak, szef Kancelarii Prezydenta Ukrainy, napisał na swoim kanale na Telegramie: „Naiwny szantaż groźbami i przerażającymi opowieściami o «referendach», «mobilizacjach» tych, którzy wiedzą tylko, jak walczyć z dziećmi i pokojowo nastawionymi ludźmi.. Tak wygląda strach przed porażką. Wróg się boi, prymitywnie manipuluje”.
„Ukraina rozwiąże kwestię rosyjską. Zagrożenie można wyeliminować tylko siłą” – dodał Jermak.
Z kolei minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba również skrytykował rosyjskie zapowiedzi, nazywając referenda „pozorem”. Polityk zamieścił swoje stanowisko na Twitterze.
Doradca szefa sztabu ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak powiedział, że Rosjanie zdecydowali się na „asymetryczną reakcję” na ukraińską kontrofensywę. We wtorek napisał na Twitterze: „Rosjanie myślą, że nielegalne «referendum» powstrzyma HIMARS i siły zbrojne przed zniszczeniem okupantów na naszej ziemi. Czy naprawdę chcecie poświęcić czas potrzebny na ucieczkę na nowy program? Spróbujcie... Będzie ciekawie..”.